Niewielkie tarteletki z klasycznego kruchego ciasta nazywanego we Francji pâte sucrée wypełnione crème d’amande - migdałowym kremem w stylu frangipane (Wiem, wiem! Powiecie: znowu?, ale co zrobić, jak się ma na punkcie frangipane obsesję). Na wierzchu jeszcze lądują jagody. Przepis pochodzi z górzystego regionu Haute Savoie obfitującego w leśne jagody. Moje to niestety jedynie borówki amerykańskie, ale za to z własnego ogrodu. Już w pierwszym roku po posadzeniu ładnie owocowały. Jedynie borówki pink lemonade - na które miałam wielką chrapkę, bo miały być zaskakująco różowe - nie dały żadnej jagódki. Ale dajmy im jeszcze szansę w przyszłym roku. ;)
Wszystko razem w tych wypiekach jest po francusku eleganckie i delikatne oraz - co ważne - bez przesadnej słodkosci.
Po raz pierwszy jedliśmy te tarteletki podróżując po okolicach przy okazji pobytu w Chamonix kilka lat temu. Była to zima i jagody w tarteletkach były ze słoika, co tej słodkiej kreacji zupełnie nie zaszkodziło i można to wykorzystać poza jagodowym sezonem. W stacjach narciarskich przy Mont Blanc nie było wtedy krztyny śniegu, musieliśmy więc jeździć kawał drogi, żeby troche poszusować w Verbier w Szwajcarii.
Tarteletki można podawać z bitą śmietaną, kleksem crème fraîche (albo poczciwej polskiej gestej kwaśnej śmietany) lub lodami, ale szczerze mówiąc bez tych dodatków są tez wystarczająco smakowite.
Tartelettes aux myrtilles
12-15 sztuk tarteletek po 6-8 cm średnicy
500 g jagód lub borówek amerykańskich świeżych, mrożonych lub ze słoika
150 g galaretki z pigwy lub porzeczek (mam na myśli taki galaretkowy gładki dżem, można też przetrzeć przez sito np. dżem jagodowy)
1 łyżeczka kandyzowanej skórki z pomarańczy pokrojonej w drobniutkie paseczki
Pâte sucrée:
250 g mąki
1/8 łyżeczki soli
100 g cukru
150 g masła, zimnego pokrojonego w małą kostkę
2 żółtka
100 g zmielonych na pył migdałów bez skórki
Crème d’amande:
160 g miękkiego masła
160 g cukru
1 łyżka maizeny
200 g zmielonych na pył migdałów bez skórki
4 jajka
Pâte sucrée:
Mąkę mieszamy z solą i cukrem. Dodajemy masło i wcieramy w mąkę. Dodajemy żółtka oraz migdały i zagniatamy w kulę. Rozpłaszczamy ją, owijamy w folię spożywczą i wstawiamy na 30-60 min do lodówki..
Crème d’amande:
Miksujemy masło z cukrem. Dodajemy maizenę, migdały, a na koniec jajka i znowu ubijamy.
Nagrzewamy piekarnik do 180°C. Kruche ciasto cienko rozwałkowujemy. Wykładamy nim foremki do tarteletek. Wypełniamy kremem do ok. 2/3 wysokości.
Pieczemy przez ok. 16-17 min. Studzimy, wyjmujemy z foremek. Dżem lub galaretkę podgrzewamy ze skórką pomarańczową i mieszamy z jagodami, zostawiamy do wystudzenia. Nakładamy jagody na każdą tarteletkę.
Zgaduję, że muszą być przepyszne:) Szczególnie ten krem mi się podoba:D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie przepis nie jest skomplikowany więc na pewno sobie poradzę. Już biore się za gotowanie.
OdpowiedzUsuńWłasnie dowiedziałam się, co to jest maizena :) Dzięki Tobie. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący przepis z pewnością spróbuję swoich sił przy jego odtworzeniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w Nowym Roku! Jeszcze raz Maria z Niemiec (poch. z Wwy), kochajaca Kaszuby, Lisboa i Chamonix! Z Chamonix przywozilismy zawsze konfiture "myrtille sauvage" i wspanialy kremowy zlicisty miod w kawalkach ��.
OdpowiedzUsuńMario, dziękuję za komentarz. Francuskie konfitury to klasa sama w sobie! Mam książkę "Mes confitures" Christine Ferber (znanej też we Francji jako "królowa dżemów") i każdy przepis z niej to dzieło sztuki. Jeszcze parę lat, a wypróbuję wszystkie. ;) Miód w kawałkach mnie bardzo zaciekawił... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna praca właśnie, takiej inspiracji szukałem.
OdpowiedzUsuń