Ziemniaki nie są szczególnie oczywistym składnikiem w kuchni arabskiej, ale bardzo otwarci kulinarnie Libańczycy i z nich mają swoje typowe potrawy.
Batata harra oznacza pikantne ziemniaki. Śmiesznie, że słowo batata (ziemniak) język arabski zapożyczył z portugalskiego. Czyżby zazębienie się w czasie odkrycia Nowego Świata i rekonkwisty na Półwyspie Iberyjskim? Bo przecież większość słownictwa owocowo-warzywnego, wręcz odwrotnie, przyszła do portugalskiego i hiszpańskiego właśnie z arabskiego. Co nie dziwi, gdy przypomnimy sobie, że to Arabowie wprowadzili na Półwysep Iberyjski takie nieznane wcześniej plony jak granaty, karczochy, morele, czy cytrusy. Kocham takie historyczne i kulinarne smaczki językowe (inna moja ligwistyczno-kulinarna teoria jest TUTAJ).
W Bejrucie są restauracje, które słyną z batata harra, przepisów na tę potrawę są zresztą dziesiątki. Ważne, żeby pokroić ziemniaki w niedużą kostkę (choć są i wersje z dużymi kawałkami) wtedy się dobrze i w miarę szybko usmażą. Ilość papryki dawkujemy w/g upodobania i tolerancji domowników na ostre smaki. Bywają też receptury z dodatkiem pokrojonej w kostkę czerwonej papryki.
Św. Charbel i jego sanktuarium górujące nad starożytnym Byblos. Bardzo sympatyczne etiopskie chrześcijanki odwiedzające kościół Our Lady of Lebanon w Harissa koło Bejrutu. Mój mąż w biblijnych śniegach Libanu w maju. Zagrodziły nam drogę i zamiast przejechać skrótem przez góry musieliśmy wracać okrężną drogą do Bejrutu przez równie biblijną, a dziś częściowo opanowaną przez Hezbollah Dolinę Bekaa.
Kościół maronicki jest stary - założono go w VII wieku i jako jedyny z Kościołów Wschodu pozostaje w unii z Rzymem. Z ciekawostek - podobno różaniec i droga krzyżowa są "wynalazkami" maronitów przeniesionymi na grunt kościoła rzymskokatolickiego.
Przy okazji zaopatrujemy się w dużą ilość świętych olejków dla teściów, którzy oznajmili, że są starzy i muszą mieć prewencyjnie zapas uzdrawiających eliksirów. Sami mieli być w Libanie już w kwietniu, ale zastrajkowały im linie lotnicze KLM i cała wyprawa spaliła na panewce. Ale ja zawsze myślę, że co się odwlecze to nie uciecze. I okazało się, że miałam rację - dotarli tam w końcu całkiem niedawno, szczęśliwie jeszcze przed obecnymi protestami wstrząsającymi po raz kolejny tym niewielkim i bajecznie pięknym krajem.
Batata harra czyli pikantne smażone ziemniaki po libańsku
500 g ziemniaków obranych i pokrojonych w małą kostkę
1 i 1/2 łyżeczki nsaion kuminu
1 i 1/2 łyżeczki nasion kolendry
1/3 łyżeczki zmielonej kurkumy
1/4-1/2 łyżeczki pikantnej papryki w proszku
sól i pieprz do smaku
1 i 1/2 łyżeczki nasion kolendry
1/3 łyżeczki zmielonej kurkumy
1/4-1/2 łyżeczki pikantnej papryki w proszku
sól i pieprz do smaku
oliwa do smażenia
2 ząbki czosnku pokrojone w płatki
natka kolendry do posypania (opcjonalnie)
2 ząbki czosnku pokrojone w płatki
natka kolendry do posypania (opcjonalnie)
Na suchej patelni prażymy kumin i kolendrę przez kilka minut, aż przyprawy zaczną ładnie pachnieć. Wsypujemy do moździerza i lekko rozcieramy, dodajemy paprykę i kurkumę. Ziemniaki płuczemy i obsuszamy w ściereczce. W dużej misce mieszamy kostki ziemniaków z przyprawami oraz solą i pieprzem .
W patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy ziemniaki. Smażymy od czasu do czasu mieszając aż będą miękkie w środku i zrumienione ze wszystkich stron. W ostatniej minucie smażenia dodajemy czosnek.
W patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy ziemniaki. Smażymy od czasu do czasu mieszając aż będą miękkie w środku i zrumienione ze wszystkich stron. W ostatniej minucie smażenia dodajemy czosnek.
och, jakie będą pyszne :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuń