Miasteczko Carate, Lago di Como, Lombardia.
Kolejna receptura z północnych Włoch. Specjalność lombardzkiego "pojezierza". Jak na krainę pięknych jezior przystało są to rzecz jasna pływające smakołyki. Rybki krótko obsmażane, a potem marynowane w occie i białym winie. Moja Mama w podobny sposób (ale bez wina) przygotowywała łowione przez Tatę w jez. Gowidlińskim okonie czy płotki. Tak że Włosi nie mają na ten przepis wyłączności. ;)
Nad włoskimi jeziorami pesce in carpione najczęściej robione są ze słodkowodną rybą lavarello. Można je przygotować oczywiście z innymi gatunkami ryb, a nawet jeśli ktoś woli z większymi rybnymi filetami (świetnie się sprawdzają filety z pstrąga lub pstrąga łososiowego). Ja robiłam je z niedużymi portugalskimi rybkami fanecas i verdinhos.
Rybki fanecas.
Ten przepis pochodzi z wybrzeży przepięknego, trochę snobistycznego i elitarnego (bo znanego z imponujących willi sławnych tego świata, takich jak George Clooney, Donatella Versace czy Richard Branson) Lago di Como, o którym ostatnio do znudzenia piszę.
Mam nadzieję, że czytelnicy mi wybaczą zatrzymanie się na tak długo w regionie Lombardii - tutejsza kuchnia wszakże jest tak bogata i różnorodna, że sprawiedliwość mogłyby jej oddać nie moje marne posty, a raczej jakaś poważna i obszerna kulinarna epopeja.
Pesce in carpione
1 kg niedużych słodkowodnych lub morskich rybek, wypatroszonych
1/2 cytryny
mąka do obtoczenia ryb
sól i biały mielony pieprz
oliwa do smażenia
400 ml białego wina
200 ml octu z białego wina
1 łyżeczka cukru
1 duża cebula, pokrojona w półplasterki
6 szalotek, pokrojonych w krążki
1 por, pokrojony w krążki
2 marchewki, pokrojone w krążki
2 listki laurowe
5 ziaren białego pieprzu
5 ziaren czarnego pieprzu
1/2 pęczka natki pietruszki
Ryby myjemy i skrapiamy sokiem z cytryny. Osuszamy i obtaczamy w mące wymieszanej z solą i pieprzem. Smażymy z obu stron na rozgrzanej oliwie. Przekładamy do głębokiego kamionkowego półmiska.
Ocet zagotowujemy w rondlu z winem i cukrem, dodajemy warzywa, liście laurowe, ziarenka pieprzu i gotujemy przez ok. 3 min. Na sam koniec dodajemy posiekaną natkę pietruszki. Gorącą marynatą zalewamy ryby w półmisku. Zostawiamy do przegryzienia smaków na min. 12 godz. w lodówce.
Ocet zagotowujemy w rondlu z winem i cukrem, dodajemy warzywa, liście laurowe, ziarenka pieprzu i gotujemy przez ok. 3 min. Na sam koniec dodajemy posiekaną natkę pietruszki. Gorącą marynatą zalewamy ryby w półmisku. Zostawiamy do przegryzienia smaków na min. 12 godz. w lodówce.
Od czasu śledzi jurszczyńskich jak widzę Twoje ryby, to walę jak w dym, nawet jeżeli przepis przypomina nie tylko ten od Twojej Mamy.
OdpowiedzUsuńOd mojej też :)
Nad morzem za to w ten sposób śledzie i kuleczki z mielonego dorsza, mniam!
Dziękuję za przemiły komentarz. Ogromnie mi miło, że śledzie jurszczyńskie tak Wam przypadły do gustu. ja jeszcze sobie przypomniałam, że coś takiego jak włoskie pesce in carpione w PT nazywa się escabeche de peixe, tak że potrawa robi się coraz bardziej międzynarodowa.
UsuńCo do polskich smaków - to u nas śledzie też, a jakże, robiło się w takiej zalewie. Najczęściej na Święta. A kuleczki z mielonego dorsza brzmią super.
Uwielbiam Wasz blog i coraz bardziej marzy mi się wyjazd do Korei. Był w planach na wiosnę 2015, ale w końcu wygrał Singapur i Taiwan. Mówią jednak że co się odwlecze, to nie uciecze ... ;)
Taiwan jeszcze rozumiem, ale Singapuru nie bardzo :)
UsuńNo, chyba, że chcesz doświadczyć eklezjastycznej kuchni azjatyckiej w jednym miejscu, bez jeżdżenia po okolicy.
Za cenę 10 obiadów w Johor Baru(za rogiem) zjesz pyszny posiłek w Singapurze ;)
Piękne państwo-miasto, nie wiem tylko, czy będzie co robić dłużej niż trzy dni.
Za to jeśli zatrzymujecie się tam w drodze z lub do Taiwanu- świetny pomysł.
Nie ma od nas bezpośrednich lotów na Taiwan. Lecimy więc przez Singapur - myślę, że krótki tam pobyt powinien nas usatysfakcjonować kulinarnie i fotograficznie.
UsuńTo wszystko tłumaczy :)
UsuńNas, czytelników usatysfakcjonuje zapewne też.