Wybaczcie mi proszę długie milczenie, ale w Portugalii ci, którzy nie są na urlopie w sierpniu muszą pracować za trzech, gdy reszta plażuje sobie w Algarve. Samo wybrzeże ze złocistymi klifami jest niczego sobie, ale w sierpniu lepiej go unikać jak ognia, ze względu na tłumy turystów. Zamiast złocistych klifów będzie dziś za to złocisto-pomarańczowy dżem, bo wreszcie dopadłam leżących ostatnio odłogiem garnków.
Nie wiem dla kogo właściwie ja ten dżem smażę, bo mąż lata w kółko na Azory (wczoraj zdążył uciec przed kręcącym się tam huraganem Gordon), a synowi tłumy w Algarve zupełnie nie przeszkadzają i grasuje z koleżkami w Vila Moura. Ale w końcu przecież zaletą przetworów jest to, że mogą sobie trochę postać
Nigdy jeszcze nie robiłam dżemu z dodatkiem ananasów. Ba, chodziło mi nawet po głowie, że nie można z nich robić przetworów, bo bromelina na to nie pozwala. Okazuje się, że ten enzym, jak na zwyczajną proteazę przystało rozkłada jedynie białkową żelatynę i nie pozwala jej się ściąć. Na roślinną pektynę w dżemach nie ma za to żadnego wpływu.
Żeby było bardziej interesująco dodałam do dżemu jasne żółte śliwki, które dostałam ze znajomego sadu. Kolor gotowego dżemu jest pięknie złocisty, dodatkowo nakrapiany mikroskopijnymi czarnymi nasionkami z laski wanilii. Bardzo ładnie tę wanilię w dżemie widać i czuć. Kropką nad "i" jest jeszcze odrobina rumu.
Dżem z ananasów i żółtych śliwek z wanilią i rumem
800 g pokrojonego na małe kawałki świeżego ananasa
800 g żółtych śliwek, wypestkowanych i pokrojonych na kawałki
600-700 g cukru
skórka grubo obrana z 1 cytryny,w postaci całej wstążki
sok z 1 i 1/2 cytryny
1 laska wanilii, przekrojona wzdłuż
1 op. pektyny 2:1 (1 kg owoców i 500 g cukru)
2-3 łyżki rumu
Zasypujemy owoce cukrem, dodajemy laskę wanilii, skórkę i sok z cytryny i zostawiamy aż owoce puszczą sok na 30 min. Powoli doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez 5 min. Po wystudzeniu wstawiamy na noc do lodówki.
Kolejnego dnia ponownie zagotowujemy i smażymy na małym ogniu przez ok. 15-20 min. Wyjmujemy wanilię i skórkę z cytryny. Miksujemy z grubsza owoce końcówką od robota (dzięki temu nie musimy owoców dłużej gotować, żeby się rozpadły). Dodajemy pektynę i rum i gotujemy w/g instrukcji na opakowaniu pektyny, zwykle są to 1 do 5 minut. Zdejmujemy z ognia i mieszamy do zniknięcia piany. Nakładamy gorący dżem do wyparzonych słoików i pasteryzujemy przez ok. 15-20 min.
Pięknie ten dżem wygląda! Ciekawy przepis, myślę, że warto go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńIwono, jeśli wypróbujesz, koniecznie daj znać. Pozdrawiam.
UsuńFantastyczny kolor! :) Bardzo pozytywny!
OdpowiedzUsuńPrawda? Prawie wakacyjny .... prawie. ;)
Usuńświetny pomysł na dżem :) u mnie w domu je sie tylko domowe i bardzo lubię oprócz tych tradycyjnych smaków zrobić kilka słoiczków czegoś nowego- ten brzmi super ;D
OdpowiedzUsuńTak, tak, u nas też tradycyjne muszą być koniecznie. Zwłaszcza truskawkowy i powidła, chociaż i do nich zawsze jakąś nową nutke smakowa przemycam. ;)
UsuńA ja cieszę się z dżemów z borówek, jagód i malin... A Twoje są takie egzotyczne...
OdpowiedzUsuńAgato, dla mnie tutaj te, o których piszesz są egzotyczne. Malin, borówek amerykańskich czy jeżyn jest tu tyle co kot napłakał, a ceny gorzej niż zawrotne. :)
UsuńTyle dobra w jednym, małym słoiczku - zazdroszczę potencjalnym degustatorom :)
OdpowiedzUsuńAle pyszności prosto ze słoika ;) Jedne z moich ulubionych owoców połączone w dżemie - to musi być pyszne.
OdpowiedzUsuńmieszanka moich ulubionych smaków. czuję, że zrobię z tego przepisu użytek w najbliższym czasie. dzię-ku-ję za ten genialny pomysł!
OdpowiedzUsuńChyba skupię się na dżemie, bo tym huraganem na Azorach to się zaniepokoiłam - moja siostra właśnie tam odpoczywa. Chyba muszę do niej zadzwonić...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Agnieszko :)
Aniu, nie ma się czym niepokoić. Maciek to od początku bagatelizował i rzeczywiście już po wszystkim. Huragan minął wyspy z grupy zachodniej i obyło się bez większych szkód. Życzymy siostrze miłego wypoczynku na Atlantydzie. ;)
UsuńAgnieszko - uff! Dzięki :)
OdpowiedzUsuńTe Azory to jej wielkie marzenie. Lubi portugalskie klimaty, a przed ostatnim wyjazdem do Porto poczytała sobie wpisy na Twoim blogu :)
Ciekawy przepis i ciekawy blog :)
OdpowiedzUsuńMusi być pyszny ten dżem! Uwielbiam dżemy, chętnie bym przygarnęła jeden słoiczek. Cudowny kolorek.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Bardzo pomysłowe połączenie smakowe. Chyba i ja coś takiego upichcę. Dzięki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW tym roku pierwszy raz usłyszałam, jak ktoś nazywał te żółte śliwki "ananasowymi", dlatego tym bardziej pasuje mi połączenie owoców w Twoim dżemie :). Wygląda pysznie i złociście, a wanilia i rum zapewne doskonale podkreślają smak. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBom dia! Fantastyczny pomysł. smakowity! Pozdrawiam Adelina
OdpowiedzUsuńZrobiłam dżem wg Pani przepisu. Wyszedł mi najsmaczniejszy dżem, jaki jadłam w życiu :) Niestety słoiczki już się skończyły...
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło, że dżem tak smakował. Z ewentualna drugą partią dżemu trzeba będzie niestety poczekać na tegoroczny sezon śliwkowy.;) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTen dżem to full wypas na karcie moich fantazji kulinarnych. Drugi po dżemie z gomaru Piń. , który dla mnie wypada na miejscu 1. Będziecie wiedzieć o czym mówię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń