Chciałam się wam dzisiaj pochwalić moimi zimowymi uprawami. W tutejszym klimacie niektóre warzywa radzą sobie lepiej w zimie niż latem. Tak jest z koperkiem, szpinakiem, pietruszką i rzodkiewkami. W lecie muszę je stawiać w zupełnym cieniu i podlewać do upojenia, żeby przetrwały gorące miesiące. Za to w zimie rosną sobie bez żadnych specjalnych zabiegów z mojej strony. Poniżej moje styczniowe plony. Hoduję teraz mnóstwo przedziwnych odmian zieleniny typu claytonia, minutina, różne odmiany chińskiego zielska, grecką rzeżuchę itd.
Przy tej obfitości warzyw musiałam zrobić sałatkę. Sos do niej jest odrobinę podobny do używanego w cesar salad. Ma w sobie kapary, anchovies i czosnek. Znakomicie się komponuje z pieczonym kurczakiem, kalafiorami romanesco (tymi jasnozielonymi, o cudownie pięknej strukturze, kojarzącej mi się z futurystyczną rzeźbą ;)) i jajkami.
Jedliśmy do tego serowe tosty, a popijaliśmy idealnie się komponującym nowozelandzkim Sauvignon blanc z regionu Marlborough. Trzeba przyznać, że wina tej odmiany pochodzące z Nowej Zelandii nie mają sobie równych. Są cudownie aromatyczne (ja czuję w nich najczęściej maracuję, agrest, gruszkę i zielone jabłko). Inne Sauvignon blanc, czy to najbardziej tradycyjne z Francji, czy z Półwyspu Iberyjskiego nie sięgają nowozelandzkim do pięt. Jak to nowy winiarski świat potrafi w przedbiegach pokonać ten stary z tradycjami. Jak widać terroir jest ważniejsze niż historyczny bagaż.
Wiosenna sałatka z kurczakiem i romanesco
mieszane liście sałat i innej zieleniny
rzeżucha
liście rukoli
pęczek rzodkiewek pokrojonych w plasterki
2 jajka pokrojone w ósemki
2 upieczone piersi kurczaka, pokrojone w kostkę
1 ugotowany kalafior romanesco, podzielony na różyczki
Sos:
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki kaparów
2 filety anchovies odsączone z oleju
1 łyżeczka musztardy
125 ml majonezu
2 łyżki oliwy extra virgin
2 łyżki soku z cytryny
sól i świeżo zmielony pieprz do smaku
utarty parmezan do posypania sałatki
Składniki sałatki układamy w naczyniu, w którym zamierzamy ją podać na stół. Wszystkie składniki sosu miksujemy w malakserze. Sałatkę polewamy sosem i posypujemy startym parmezanem. Podajemy z bagietką lub grzankami i białym winem.
co ja bym dała za taką sałatkę teraz, pocieszam się, że za jakieś 3-4 miesiące taką zjem ;)
OdpowiedzUsuńWow, jakie cuda! Agnieszko to są aktualne zdjęca? Tak zielono u Ciebie, tak pięknie! Pyszności masz w ogródku,a taką sałatkę to chciałabym teraz wyczarować.
OdpowiedzUsuńWspaniała, zielona, wiosenna.
Pozdrawiam ciepło :)
zazdroszczę wspaniałych warzyw o tej porze roku;)w Polsce to nie do pomyslenia;)dlatego poratowałam się sałatką z dodatkiem dostępnego brokuła;)
OdpowiedzUsuńnie mogę oczu oderwać od tej zielonej miseczki,szczególnie zachwyca mnie kalafior romanesco;)
Pozdrawiam!
M.
Ile ja bym dała za taką jędrną zieleninę prosto z ogródka.
OdpowiedzUsuńCudowna sałatka!
Zazdroszczę Ci tej zimy:)
Co to jest GRECKA RZEZUCHA?
OdpowiedzUsuńPozdr z bialej i lodowatej Grecji,
Bacha - posiadaczka warzywnego ogordka pod sniegiem ;-)
ooj ale zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPiękna zielona sałatka! A zielony to teraz u nas wielce pożądany kolor:)
OdpowiedzUsuńKalafior faktycznie wygląda jak futurystyczna rzeźba.
Muszę koniecznie wypróbować ten sos. Fileciki anchovies dodawałam tylko do makaronu, muszę spróbować dodać je do takiego sosu:)
Pozdrawiam!
Dziękuję wszystkim za komentarze. Miło mi, że podoba się Wam ta prosta sałatka.
OdpowiedzUsuńZauberi, my tak czekamy na własne pomidory. Tak się rozpuściliśmy, że nam żadne sklepowe nie smakują.
Majanko, zdjęcia są sprzed 3 dni. Dziękuję za przemiły komentarz.
Monisiu, ten kalafior jest przepyszny. Ciekawszy w smaku od zwykłego, którego też resztą bardzo lubię.
Konwalie w kuchni, tu tak zima, że magnolie już mają pąki. :) Ale to chyba zasługa bliskości oceanu. 50 km wgłąb lądu i klimat robi się już trochę surowszy.
Bacha, grecka rzeżucha jest w lewym dolnym rogu drugiego zdjęcia. Na opakowaniu był napis "greek cress". U Ciebie jak widać klimat bardziej kontynentalny, mimo całej tej wyspiarskości i poszarpanej linii brzegowej. Wiedziałam, że lata macie gorętsze, ale nie spodziewałam się w Grecji (przynajmniej poza górami) śniegu w zimie.
Kasiac, spróbuj koniecznie w sosie, zwłaszcza w towarzystwie kaparów. Pozdrawiam.
Ale pyszna sałatka! Mieszanka witamin w styczniu to najlepszy sposób na walkę z wirusami, który mnie obecnie dopadł z wielką siłą :< i nijak nie chce odejść!
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę szybkiego powrotu do zdrowia (z pomocą smakowitych sałatek). :) Pozdrawiam serdecznie.
Usuńtak zaglądam już od pewnego czasu tutaj i muszę przyznać, że niezwykle mi ten blog przypadł do gustu:) bardzo ciekawe przepisy, niektóre już nawet wypróbowałam, więc śmiało mogę powiedzieć, że i smaczne:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Paulino i zapraszam do mnie jak najczęściej.
UsuńFantastyczna sałatka. Wygląda przepięknie z dodatkiem kalafiorów romanesco, one zawsze sprawiają, że wygląd dania powala!
OdpowiedzUsuńTo prawda, te kalafiory są wyjątkowo fotogeniczne. ;)
UsuńPiękny post! Aż się wzruszyłam, tak bardzo dziś potrzebowałam wiosny! Zazdroszczę plonów, na pocieszenie posieję sobię chyba rzeżuchę. Serdecznie pozdrwiam, Magda.
OdpowiedzUsuńRzeżucha to też już zawsze porządny powiew wiosny. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńTak, tej zimy to już tylko rzeżucha ratuje, choć ostatnio słońce zaczęło nieśmiało wyzierac zza chmur. Bardzo miło się Kuchnię nad Atlantykiem i czyta i ogląda - jestem fanką. Pozdrawiam i życzę powodzenia, bo wspaniałej pogody życzyć nie muszę.
UsuńMagdo, jeszcze raz dziękuję za blogowe komplementy. Ja jestem na bieżąco z pogodą w Trójmieście, bo rodzina mi się ostatnio skarży. A tutaj w Porto tegoroczna zima jest dziwnie sucha, zwykle jest dość ciepło, ale deszczowo.
UsuńAle pyszności ! Taka salatka jest zawsze smakowita :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Zosia.
Zosiu, dziękuję za miły komentarz.
UsuńŁzy w oczach z tęsknoty za takimi barwami!! Piękne zdjęcia, za taka sałatę dałabym się pokroić pozdrawiam Michalina
OdpowiedzUsuńMichalino, cieszę się że sałatka się podoba i pozdrawiam.
UsuńSzczęściaro! ;) Jak ja Ci zazdroszczę.:) My tu musimy poczekać przynajmniej 4 miesiące, żeby było choć w połowie tak smaczne, jak wygląda! ;) Piękne zdjęcia, prawdziwie wiosenne. ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, my to się tak rozbestwiliśmy z tymi przydomowymi plonami, że teraz np. na sklepowe pomidory to nawet patrzeć nie możemy. Niestety te ostatnie tu w zimie nie rosną. ;)
UsuńCzuję się dowitaminizowana przez samo patrzenie :)))
OdpowiedzUsuńI publicznie przysięgam, że w końcu zakładam porządny zielnik!
Ja właśnie się zorientowałam, że już jestem spóźniona z sianiem pomidorów i papryk... Tu zawsze wszystko dużo wcześniej trzeba robić w ogrodzie. Dziękuję za komentarz i trzymam kciuki za zielnik.
Usuńwygląda P R Z E P Y S Z N I E
OdpowiedzUsuń