Baileys .... Mój ukochany likier. W kategorii słodkich alkoholi absolutny numer jeden. Jego istnienie jest powodem poważnego zagrożenia alkoholizmem w moim przypadku. Smak boski, nie podejmuję się go opisywać, bo moje marne pióro nie da sobie z tym rady. Najlepsze co kulinarnie ma do zaoferowania Irlandia.
Proponuję dzisiaj mus czekoladowy dla dorosłych na bazie Baileys. Boski irlandzki likier jest w nim wyraźnie wyczuwalny. Nie zamieniajcie czekolady na gorzką, mleczna wydobywa z Baileys niewiarygodnie łagodne i subtelne nuty smakowe.
Tak sobie myślę, że można by podać ten mus z owocami. Wydaje mi się, że dobrze komponowałyby się tutaj cytrusy czy ananasy. Niezłe byłyby też chyba maliny lub wiśnie w syropie.
U nas w domu nie udało się tych zestawów smakowych przetestować. Mus zniknął jak sen złoty, w postaci czystej, bez żadnych dodatków. Po prostu w mgnieniu oka. ;)
Mus z mlecznej czekolady z Baileys
200 g mlecznej czekolady
40 g masła
2 jajka
3 łyżki likieru Bailey's
200 ml śmietanki kremówki
1 łyżka cukru
szczypta soli
Czekoladę razem z masłem roztapiamy na parze lub w mikrofalówce. Żółtka lekko roztrzepujemy. Ostudzoną czekoladę dodajemy łyżkami do żółtek, ciągle ubijając trzepaczką. Na koniec dodajemy po łyżce likier Bailey's za każdym razem dobrze ubijając. Gdyby masa się warzyła nie przejmujemy się tylko nadal ubijając podgrzewamy ją na parze, aż ponownie stanie się gładka i lśniąca.
Ubijamy kremówkę i dodajemy do niej łyżkami masę czekoladową ciągle ubijając. Białka ubijamy na sztywno z solą i cukrem i łączymy delikatnie z musem. Rozkładamy do kompotierek i wstawiamy do lodówki do schłodzenia na minimum kilka godzin. Przed podaniem można ozdobić migdałami i wiórkami czekolady.
Kusisz tym deserkiem ;)
OdpowiedzUsuńTen mus ma wszystko co uwielbiam! Baileys, czekolada... ach. I jeszcze wygląda tak kusząco. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ach, jak pięknie wygląda ten mus! Baileys uwielbiam , więc ten mus bardzo by mi posmakował.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Agnieszko!
Pozdrowienia slę serdeczne:)
Już dawno nosiłam się z zamiarem zrobienia musu czekoladowego. Ale jakoś najsłynniejsze w tej dziedzinie przepisy Nigelli mi się nie podobały. Ten za to jest cudowny, bo ma ten magiczny składnik :) Baileys...
OdpowiedzUsuńNiesamowicie kremowy i delikatny;)z kroplą aromatycznego likieru po prostu niebo w ..ustach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kusisz ;-). Zdjecia piekne, a smak musu na pewno wspanialy. Ciekawe, czy czekolada ciemna tez by pasowala do tego przepisu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Danka
Muszę się pochwalić, że mój musik już stoi w lodówce :))) ale nie wiem jak dam radę odczekać te kilka godzin :)) U Ciebie wygląda tak kusząco, że nie mogła się oprzeć a że uwielbiamy słodkości więc serdecznie dziękuję za przepis :)))
OdpowiedzUsuńo jaa, jakbym zjadła to chyba bym umarła i poszła do nieba ;-)
OdpowiedzUsuńOj piękny, piękny ten mus. Ale bym go chociaż jedna łyżeczkę podjadła. Pozdrawiam. Katarzyna.
OdpowiedzUsuńa kiedy zaczynamy na parze ubijać te żółtka od razu
OdpowiedzUsuńmus czekoladowy to ja w kazdej postaci poprosze!
OdpowiedzUsuń@All, dziękuję serdecznie za komentarze. Cieszę się, że baileysowy mus się Wam spodobał.
OdpowiedzUsuńDziewczyno bez matury, w takim razie mam nadzieję, że wypróbujesz ten przepis.
Monisiu, wypróbowałaś? Cieszę się bardzo, że smakował.
Danko, ja się uparłam na mleczną, bo wydaje mi się, że Baileys ma takie karmelowo-śmietankowe smaki, które ona podkreśla. Boję się, że ciemna czekolada może trochę zdominować smak likieru. Ale jeśli nie lubisz mlecznej to jak najbardziej wypróbuj gorzką i daj znać jak wyszło. Pozdrawiam.
Marzycielko, ależ się cieszę! Ciekawa jestem ile godzin wytrwaliście. ;)
Anonimowy, żółtek nie ubijamy na parze. Lekko je roztrzepujemy i do nich dodajemy roztopioną na parze czekoladę. Wszystko jest napisane w przepisie.
Est-Ouest, przyznam, że mam tak samo. :)
A z gorzkiej by się dało? Nie przepadam za mleczną czekoladą
OdpowiedzUsuń"Gdyby masa się warzyła nie przejmujemy się tylko NADAL ubijając podgrzewamy ją na parze, aż ponownie stanie się gładka i lśniąca"
OdpowiedzUsuńdlatego zapytałam o te żółtka ubijane na parze a precyzując masę zółtkowo-czekoladowo-likierową kiedy się zaczyna ubijać na parze dziękuje
Wow :) Będę musiała go wypróbować i to szybko, bo butelka Baileysa została już otwarta :)
OdpowiedzUsuńtaki deserk poprawiłby mi dzisiaj humor:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam blogi z takimi pięknymi zdjęciami! bedziemy tu zaglądac!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a i przepis fajny.
OdpowiedzUsuńBaaardzo smakowity deser.
OdpowiedzUsuńJest w nim wszystko co dobre :)
a ja chyba wypróbuję z Amarulą zamiast Baileys, jak dla mnie o niebo lepsza, polecam spróbować :)
OdpowiedzUsuńOlu, znam amarulę i również bardzo lubię. Zawsze mnie zdumiewa, że ona robiona jest z owoców, a ma taki karmelowo-mleczny smak. Będę musiała ją wypróbować do tego musu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZrobiłam
OdpowiedzUsuńJest wyśmienity
Dołożyłam po plastrze własnoręcznie kandyzowaną w syropie pomarańczę
Niebo w ...
Przepis jest genialny. Zawsze robię z podwójnej porcji. W naszym domu znany jest pod nazwą - Mus -świstus:). Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńKasiu, miło mi ogromnie. Mój mąż po Twoim komentarzu też sobie przypomniał o musie i zażądał powtórki.;)
UsuńAgnieszko Droga napisz proszę co z tymi żółtkami?
OdpowiedzUsuńNapisałaś: 'Gdyby masa się warzyła nie przejmujemy się tylko nadal ubijając podgrzewamy ją na parze, aż ponownie stanie się gładka i lśniąca.'
-tylko w którym momencie te żółtka miałyby wylądować na parze? Dopiero w momencie ew. warzenia się???
Dziękuję Ci serdecznie za odpowiedź,
Ania:)))
PS. Mus wygląda niebiańsko:)))))
Aniu, masę (żółtka z czekoladą, masłem i Baileys) warto ubijać na parze dopiero wtedy, gdyby w czasie zwyczajnego ubijania zaczęła się warzyć/rozwarstwiać.
UsuńZrobiłam i wczoraj zjedliśmy najlepszy deser pod słońcem :-). Jest tak pyszny, że już mam w planach kolejną porcję. Dziękuję za świetny przepis!
OdpowiedzUsuńhttp://notosruu.blogspot.com/
Ogromnie się cieszę, że tak zasmakował ten mus. My też za nim w domu przepadamy. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńmmm!
OdpowiedzUsuńzrobiłam bym z chęcią, ale dopóki karmię piersią to niestety muszę odpuścić :(
jednak zapisuje, do ulubionych! ;)
http://islandofflove.blogspot.com/
Kasiu, Baileys jest dobry, ale może rzeczywiście niekoniecznie dla osesków. ;) Cieszę się jednak, że mus wizualnie się spodobał. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń