Ziemniaczane potrawy wyjątkowo dobrze się spisują w roli comfort food. Tego, jak to ktoś świetnie nazwał, "jedzenia na pocieczenie" jakoś szczególnie potrzebujemy w zimniejszej porze roku. U nas wszelkie odmiany ziemniaczanych klusek bardzo są lubiane, zwłaszcza przez mojego syna.
Dzisiaj wersja jesienna, w lekko pomarańczowym kolorze. W dodatku nadająca się na Festiwal Dyni, którego gospodynią jest jak zwykle Bea ze Szwajcarii. Bowiem oprócz ziemniaków w moich gnocchi jest dynia. Użyłam odmiany dyni piżmowej, z angielska zwanej butternut, którą jest moja ulubioną. Te gnocchi są troszkę bardziej pracochłonne od zwykłych ziemniaczanych, bo dynię trzeba upiec, a następnie jeszcze zmiksować i dobrze odparować. Zyskujemy jednak ciekawszy smak i delikatniejszą konsystencję.
W samej produkcji klusek należy przestrzegać wszystkich zasad obowiązujących przy kopytkach - wybrać mączyste ziemniaki, dobrze odparować po ugotowaniu, przepuszczać je przez praskę jeszcze ciepłe. Co do ilości mąki, to oczywiście naszym celem jest użyć jej możliwie jak najmniej. Polecam tu jako drogowskaz mój stary post o kopytkach - nigdy nie ważę mąki, jej ilość oceniam objętościowo. Dzielę ciasto w misce na 4 części, 1/4 wyjmuję i powstałe zagłębienie wypełniam mąką. Potem wrzucam odłożone ciasto i wszystko szybko wyrabiam.
Osobna historia to formowanie gnocchi. Można to robić z użyciem widelca. Bardzo ładnie pokazano to na tym filmiku. Mi to zawsze marnie wychodzi . Zakupiłam nawet kiedyś we Włoszech specjalny przyrząd do formowania tych klusek - coś w rodzaju drewnianej deseczki z rowkami i patyczkiem. Przyznam jednak uczciwie, że tak czy siak moje gnocchi to zawsze brzydale. W dodatku najdalej w połowie formowania tracę cierpliwość i pozostałe gnocchi kończą w garnku z wrzącą wodą w kształcie starych, dobrych kopytek.
Polecam gotowanie gnocchi na wolnym ogniu, od wypłynięcia na wierzch jeszcze najwyżej ze 2 min, tak żeby się nie porozpadały. Nie omińcie ostatniego, kluczowego dla smaku dania, etapu - lekkiego przesmażenia na maśle z listkami świeżej szałwii.
Potrawa świetnie smakowała w towarzystwie czerwonego wina z regionu Douro Castello d'Alba Reserva Tinto 2009 . Producenta znaliśmy dotąd raczej z białych win, ale to młode czerwone okazało się miłą niespodzianką. Sporo nut owoców jagodowych i wiśni, no i mnóstwo łagodnych przypraw (dominował cynamon i goździki). Przyjemne zrównoważone taniny, jak na całkiem młode wino.
P.S. Przepis ukazal sie juz po opublikowaniu tego wpisu w 2012 roku w październikowym numerze Elle. Zachęcam do wypróbowania, bo są bardzo smakowite i mają trochę inną nutę smakową niż zwykłe kopytka.
Dyniowe gnocchi z masłem i szałwią
porcja na 3-4 osoby
Ciasto na gnocchi:
dynia typu butternut ok. 800g
2 łyżki oliwy
800 g mączystych ziemniaków
ok. 3/4 szkl utartego parmezanu
2 jajka
1 i 1/2 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
2 jajka
1 i 1/2 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka świeżo zmielonego białego pieprzu
3 łyżeczki soli
mąka, ok. 1 i 1/2 - 2 szkl
3 łyżeczki soli
mąka, ok. 1 i 1/2 - 2 szkl
Do odsmażenia:
75 g masła
3 łyżki świeżych listków szałwii
3 łyżki świeżych listków szałwii
starty parmezan do posypania
Nagrzewamy piekarnik do 200ºC. Przekrawamy dynię wzdłuż na pół. Wyjmujemy nasiona i włóknisty środek. Układamy na blaszce i smarujemy oliwą. Pieczemy aż będzie całkowicie miękka ok. 1 godz. Obieramy ze skóry, a miąższ miksujemy. W rondelku na małym ogniu staramy się maksymalnie jak się da bez przypalenia odparować dyniowy przecier. Często mieszamy. Gdy uda nam się go pozbawiać wody i zgęstnieje zdejmujemy go z ognia i zostawiamy do wystudzenia. Mi zajęło to ok. 30 min na minimalnym ogniu.
Gotujemy ziemniaki w osolonej wodzie w mundurkach aż będą bardzo miękkie. Odcedzamy i dobrze odparowujemy z resztek wody na niewielkim ogniu. Gorące kroimy w ćwiartki (nie obieramy) i przepuszczamy przez praskę do ziemniaków do dużej miski. Dodajemy przecier z dyni, parmezan, przyprawy i jajka. Mieszamy widelcem, żeby składniki się połączyły, ale masa pozostała dość puszysta. Na wierzchu nożem zaznaczamy krzyż, który podziel masę na 4 części. 1/4 masy odkładamy, a powstałe wgłębienie wypełniamy mąką w potrzebnej objętości (ma być równa z poziomem reszty masy ziemniaczanej). Dodajemy resztę ziemniaków i szybko wyrabiamy.
Nagrzewamy piekarnik do 200ºC. Przekrawamy dynię wzdłuż na pół. Wyjmujemy nasiona i włóknisty środek. Układamy na blaszce i smarujemy oliwą. Pieczemy aż będzie całkowicie miękka ok. 1 godz. Obieramy ze skóry, a miąższ miksujemy. W rondelku na małym ogniu staramy się maksymalnie jak się da bez przypalenia odparować dyniowy przecier. Często mieszamy. Gdy uda nam się go pozbawiać wody i zgęstnieje zdejmujemy go z ognia i zostawiamy do wystudzenia. Mi zajęło to ok. 30 min na minimalnym ogniu.
Gotujemy ziemniaki w osolonej wodzie w mundurkach aż będą bardzo miękkie. Odcedzamy i dobrze odparowujemy z resztek wody na niewielkim ogniu. Gorące kroimy w ćwiartki (nie obieramy) i przepuszczamy przez praskę do ziemniaków do dużej miski. Dodajemy przecier z dyni, parmezan, przyprawy i jajka. Mieszamy widelcem, żeby składniki się połączyły, ale masa pozostała dość puszysta. Na wierzchu nożem zaznaczamy krzyż, który podziel masę na 4 części. 1/4 masy odkładamy, a powstałe wgłębienie wypełniamy mąką w potrzebnej objętości (ma być równa z poziomem reszty masy ziemniaczanej). Dodajemy resztę ziemniaków i szybko wyrabiamy.
Na dobrze wysypanej mąką stolnicy z kolejnych partii ciasta (resztę trzymamy w lodówce) formujemy z masy wałki o średnicy 3-4 cm i kroimy je na 2-3 cm odcinki. Każdą kluseczkę przyciskamy palcem o zęby odwróconego widelca, żeby uzyskać charakterystyczny kształt gnocchi. Rozkładamy na wysypanej mąką stolnicy i partiami gotujemy w bardzo lekko perkoczącej wodzie. Czekamy aż wypłyną i gotujemy jeszcze chwilę (maksymalnie ze 2 minuty, nie dłużej bo zaczną się rozpadać). Wyjmujemy łyżką cedzakową na talerze, dobrze odsączając z wody i układając w jednej warstwie.
Gdy wszystkie będą ugotowane rozgrzewamy na patelni połowę masła, wrzucamy połowę listków szałwii i smażymy przez 1-2 min, następnie dodajemy połowę gnocchi i lekko podsmażamy. Powtarzamy smażenie z pozostałym masłem, szałwią i kluseczkami.
Gdy wszystkie będą ugotowane rozgrzewamy na patelni połowę masła, wrzucamy połowę listków szałwii i smażymy przez 1-2 min, następnie dodajemy połowę gnocchi i lekko podsmażamy. Powtarzamy smażenie z pozostałym masłem, szałwią i kluseczkami.
Podajemy posypane startym parmezanem.