Tegoroczne lato stoi u mnie pod znakiem przetworów. Opanował mnie w tym roku całkowicie szał smażenia konfitur, robienia dżemów, owocowych galaretek i domowych nalewek. Zamierzam i Was trochę pozamęczać pokazując skarby, które udało mi się zawekować. Czerwiec to czas, kiedy w Portugalii jest zalew świeżych owoców. Są jeszcze truskawki i czereśnie, morele, brzoskwinie i nektarynki w pełnej krasie i pojawiają się wczesne śliwki. Ja jak dotąd wyprodukowałam 2 galaretki, 3 rodzaje konfitur, 7 dżemów i 1 nalewkę. :)
Dzisiaj zapraszam na przepyszną brzoskwiniową konfiturę, wzbogaconą skórką z cytryny i pachnącą werbeną cytrynową. Tę ostatnią mam na podorędziu na balkonie. Portugalczycy robią z niej napary, a ja dotąd dodawałam do iced tea lub aromatyzowałam nią wodę do picia. Teraz zadebiutowała w konfiturze i znakomicie się w tej roli sprawdziła.
Przepis to zmodyfikowana wersja (mniej cukru, a więcej werbeny) receptury francuskiej królowej konfitur - Alzatki Christine Ferber, której niepozornej książeczki "Mes confitures" jestem szczęśliwą posiadaczką. Pani Christine dla zachowania struktury kawałków owoców, sprytnie je odsącza i gotuje tylko syrop aż do osiągnięcia punktu żelowania.
Ten moment najłatwiej ocenić mierząc temperaturę syropu czy konfitury (powinna osiągnąć 105ºC). Potrzebny do tego jest termometr cukierniczy (np. taki). Jeśli go nie posiadamy można wstawić do zamrażarki zwykły talerzyk. Gdy nasz syrop przestaje się bardzo intensywnie pienić wylewamy na talerzyk jego kroplę i po minucie sprawdzamy czy jego powierzchnia lekko przesunięta palcem marszczy się. Jeśli tak, to możemy przejść do dodania owoców, jeśli nie - jeszcze trochę gotujemy syrop i ponownie testujemy. Tak naprawdę to po usmażeniu parę razy konfitur będziemy na przysłowiowe oko wiedzieć, kiedy osiągają one prawidłową konsystencję. Po szczegóły dotyczące przygotowywania słoików i pasteryzacji odsyłam do bloga prowadzonego przez Beę, gdzie jest wszystko znakomicie wyjaśnione.
Życzę wszystkim pachnących brzoskwiniami i werbeną letnich podwieczorków.
Konfitura z brzoskwiń z werbeną cytrynową
1,3 kg brzoskwiń
700 g cukru
sok i skórka drobno starta z cytryny
15 listków werbeny cytrynowej, posiekanych w paseczki
Blanszujemy brzoskwinie we wrzątku przez 1 min. Zalewamy zimną wodą i zdejmujemy z nich skórki. Pozbawiamy pestek i kroimy w plasterki. W garnku do smażenia konfitur zasypujemy brzoskwinie cukrem, dodajemy sok i skórkę z cytryny. Doprowadzamy powoli do wrzenia. Gasimy ogień, przykrywamy, zostawiamy na blacie aż ostygnie i wstawiamy na noc do lodówki.
Następnego dnia odcedzamy przez gęste sitko lub gazę syrop, zachowując owoce. Syrop gotujemy na dużym aż osiągnie temperaturę 105ºC (lub punkt żelowania), zwykle trwa to ok. 20-30 min. Dodajemy owoce i ponownie gotujemy przez ok. 5-10 min (znowu powinny osiągnąć podobną temperaturę). Dodajemy listki werbeny i gotujemy jeszcze przez minutę. Odszumowujemy (najwygodniej zdjąć pianę łyżką cedzakową z gęstym sitkiem, ale udaje się to nawet zwykłą drewnianą łyżką). Gorącą konfiturą napełniamy wysterylizowane gorące słoiki. Zakręcamy je i odwracamy je do góry dnem lub pasteryzujemy w dużym garnku z wodą lub piekarniku.