Upiekłam już chyba dziesiątki przeróżnych bananowych ciast. Głównym powodem tych wypieków jest chroniczny nadmiar bananów w naszym domu. Nie potrafie się powstrzymać przed atrakcyjnymi kanarkowo-żółtymi wielkimi kiśćmi tych owoców w sklepie i potem doskwiera nam ich nadmiar. Bo ileż 3-osobowa rodzina może zjeść bananów? Leżą wiec sobie w koszyku na owoce i w miarę dojrzewania stają się coraz lepszym materiałem na bananowe ciasto. Na pewno wiecie, że idealne do np. bananowych chlebków są takie piegowate banany, całe pokryte brązowymi punkcikami.
Do eksperymentów z bananowymi wypiekami zachęca mnie też fakt, że właściwie mimo często podobnych składników, a różnic jedynie w proporcjach, możemy za każdym razem otrzymać zupełnie inne ciasto.
To dzisiejsze jest dosyć nietypowe - w przeciwieństwie do ciężkich, czasem niemal zakalcowatych i bardzo wilgotnych bananowych chlebów te babeczki są stosunkowo lekkie i puszyste. Spójżcie na nie w przekroju - mają dziury niemal jak chleb. ;) Mam wrażenie, że zawdzięczam ten efekt swojemu lenistwu. Pewnego wieczora po powrocie z pracy, gdy wszystkim zachciało się czegoś słodkiego postanowiłam je upiec. Po rozciapaniu bananów z sokiem cytrynowych doszłam jednak do wniosku, że strasznie mi się nie chce, a w dodatku czeka na mnie końcówka 12 tomu "The Wheel of Time". Tu mała dygresja. Trochę niezręcznie mi to mówić, ale moim zdaniem temu cyklowi bardzo wyszła na dobre śmierć jego pomysłodawcy i autora pierwszych 11-nastu tomów Roberta Jordana. Kontynuujący serię Brandon Sanderson dosłownie wpuścił w żyły powieści nową krew. Nie pytajcie mnie jak przebrnęłam przez poprzednie tomiszcza, chyba tylko siłą rozpędu i w przekonaniu, że takiego klasyka gatunku nie wypada nie przeczytać. ;)
Tak więc tom pt."The Gathering Storm" i wrodzone lenistwo odwiodły mnie od pieczenia, ale że mamy podobno w Europie kryzys przyzwoitość nie pozwoliła mi tych rozmemłanych bananów wyrzuć, a kazała mi je włożyć do lodówki. Do pieczenia zabrałam się z nową dawką energii następnego dnia i w efekcie to nocowanie w lodówce (może dzięki jakimś tajemnym enzymatycznym rekcjom) dało bardzo sympatyczne lekkie, niezbyt słodkie babeczki.
Foremek można użyć dowolnych, spokojnie mogą to być zwykłe mufinkowe. Ja postanowiłam wykorzystać metalowe, trochę bardziej ozdobne foremki na babeczki, które zajmują mi złośliwie dużo miejsca w kuchni, a jakoś rzadko mam pomysł do czego ich użyć (czekam na Wasze propozycje na inne ich wykorzystanie).
Bananowe babeczki
18 sztuk
375 g miąższu z bananów
2 łyżki soku z cytryny
200 g jasnego brązowego cukru
skórka otarta z 1 cytryny
5 jajek
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
225 g stopionego masła
50 g jogurtu naturalnego
350 g mąki tortowej
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 i 1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
cukier puder do posypania wierzchu
Rozgniecione banany mieszamy z sokiem cytrynowym i w zamkniętym pojemniku zostawiamy na noc w lodówce.
Następnego dnia nagrzewamy piekarnik do 175°C. Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia, sodą i solą.
Banany z cukrem i skórką cytrynową miksujemy w blenderze w pojemniku do koktajli na gładką masę. Dodajemy pojedynczo jajka i stopione masło nadal miksujemy. Na koniec dodajemy jogurt i jeszcze na krótko włączamy blender.
Przelewamy masę bananową do dużej miski, następnie wsypujemy do niej stopniowo mąkę z dodatkami i mieszamy trzepaczką do piany do otrzymania gładkiej masy.
Napełniamy przygotowane foremki (jeśli nie są silikonowe pędzlujemy je dokładnie stopionym masłem i wysypujemy mąką) do 3/4 wysokości. Pieczemy przez ok. 30-40 min w zależności od wielkości foremek. Wyciągamy z piekarnika, pozostawiamy do lekkiego przestudzenia i wyjmujemy z foremek na siatkę do całkowitego wystudzenia. Jeśli ktoś lubi może je posypać cukrem pudrem.
Śliczne babeczki. Faktycznie wydają się zupełnie inne od ciężkiego, wilgotnego chlebka bananowego.
OdpowiedzUsuńJakie ładne!
OdpowiedzUsuńO jakie śliczne te babeczki! :) Lubię bananowe wypieki właśnie za ich lepkość, cięzkość, ale i takie delikatne babeczki mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńA powiedz Aguś, za suche to one nie są chyba, prawda?
Pozdrówki:)
piękne!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, babeczki śliczne, a foremki oryginalne:)
OdpowiedzUsuńJeśli mogę to myślę, że mogłabyś spróbować upiec torta caprese:
http://kuchniapelnasmakow.blogspot.com/2010/06/torta-caprese.html -
jest to przepis Z Addiopomidore - bardzo smaczny:)
twoje babeczki wyglądają cudownie! Przy następnej okazji, kiedy i u mnie będzie nadmiar bananów koniecznie muszę z niego skorzystać:) Piękne masz te foremki - to takie parasolki :) tak mi się kojarzą:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńw moim Domu nadmiar bananów raczej się nie zdarza, choc zwykle jest ich kilka. ale pi prostu szybko znikają i nigdy nie dotrwały jeszcze do babeczek czy ciast. ale wszelkie bananowe chlebki i inne wypieki takie są kuszące.
OdpowiedzUsuńhi hi ja tez mam pełno jakiś gadżetów foremkowych co mi się kurzy
OdpowiedzUsuńA te babiczki bananowe pierwsza klasa Agnieszko , świetnie się tobie upiekły
I ja uwielbiam bananowe eksperymenty :)
OdpowiedzUsuńPysznie się prezentują!
bananowe pyszności...
OdpowiedzUsuńSą cudne - szczególnie ich oryginalny kształt :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko te babanowce wyglądaj wyjątkowo pysznie :) I jeszcze z tą herbatką z cytryną :) Pycha pewno
OdpowiedzUsuńAle piękne i takie słoneczne można powiedzieć :-)
OdpowiedzUsuńale sliczne sa Twoje babeczki:) i bardzo apetycznie wygladaja:)
OdpowiedzUsuńpiękne kształty.
OdpowiedzUsuńsliczne zdjęcia.
i niebywale smakowity skład.
bardzo lubię bananowe wypieki, a te urocze babeczki wyglądają niezmiernie kusząco :)
OdpowiedzUsuńPomyslalem sobie bananoooowe w listopaaaadzieee, choinki dookola... A potem zobaczylem zdjecia. I juz nie mam uwag! Zadnych! :))))
OdpowiedzUsuńhm..wczoraj przechodząc obok ostatniego banana w mojej kuchni, nieruszanego od tygodnia pomyślałam sobie,że już jest brązowy i dobrze by było zrobić coś z nim w głównej roli:) Dobrze,że tu trafiłam.Twoje ciacha są piękne a foremki mają ciekawy kształt:)
OdpowiedzUsuńJutro dokupuję banany i będą muffinki :)
dziękuję!
J.
piękne i leciutkie :)
OdpowiedzUsuńNo proszę! Zaledwie nocowanie w lodówce, a tak ogromna zmiana. Ciekawie, ciekawie! I choć w bananowych chlebkach kocham właśnie ową ciężkość i zakalcowatość, to i taki lekki wypiek podoba mi się bardzo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Agnieszko,
OdpowiedzUsuńUżyj foremek do upieczenia mufinków marchewkowych :)
Efekt gwarantowany, a poza tym - mniejsze wyrzuty sumienia!
Ja w mojej skrzynce z ekologicznymi warzywami odkrywam zawsze nadmiar marchwi, z której wyciskam sok, a z "wiórów" piekę właśnie mufinki, zresztą wg tego przepisu: http://www.kwestiasmaku.com/desery/muffiny_cupcakes/ciasteczka_marchewkowe/przepis.html (ubijam tylko osobno białko - dzięki temu są cudownie puszyste).
Jak owe foremki zabierają Ci za dużo miejsca to ja je chętnie przygarnę :D
OdpowiedzUsuńAle w razie gdybyś je chciała jeszcze wykorzystać to proponuję wykonanie babeczek na parze, ich przygotowanie zajmie tyle co muffinki (jak nie mniej), no i nie trzeba ich piec w piekarniku! Szczegóły są tu u Karoliny http://japonskakuchnia.blogspot.com/2010/04/babeczki-na-parze.html Bardzo ciekawy pomysł.
Bardzo apetyczne babeczki ! Zapisuję przepis - przyda się na pewno :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te foremki-parasolki :)
jak napisałam tak zrobiłam:) Pierwsza tura właśnie wyjęta z piekarnika. Druga blaszka się piecze:) Na gorąco smakują wyśmienicie:D
OdpowiedzUsuńudanego weekendu Agnieszko!
Justka
Jestem u Ciebie pierwszy raz i bardzo podoba mi się Twój blog. Jeszcze go nie przejrzałam ale obiecuję poprzeglądać w wolnym czasie:)
OdpowiedzUsuńSczególnie zdjęcia mnie urzekają oraz tak ogólnie, wyczerpujące posty..
Pozdrawiam!
ps. używasz lightboxa?:-) Masz piękne światło..
Wypróbuję na pewno, choć u nas bananów ciągle za mało i za szybko znikają :) schowam sobie kilka po najbliższych zakupach! żebym tylko o nich nie zapomniała - i upiekę, bo bardzo mi się Twoje babeczki spodobały :)
OdpowiedzUsuńPiękne kształty. Lekko i apetycznie! :)
OdpowiedzUsuńAga, własnie zjadłam ciasto banaowe według twojego przepisu - jest przeprzepyszne! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za komentarze. Cieszę się, że babeczki bananowe się Wam spodobały.
OdpowiedzUsuńMajano, suche nie są, ale za to bardzo leciutkie i puszyste.
Atino, mi też się kojarzą z parasolkami. ;)
Margot, widzę, że rozumiesz mój foremkowy problem. Ja sobie zagraciłam całą spiżarnię, a i tak piekę najczęściej w tych najzwyklejszych. ;)
Arek, co tam listopad. Banany przecież nie mają sezonu podobno. ;)
Zaytoon, no właśnie ja też byłam zaskoczona tą transformacją. :)
Anonimowy, to znakomity pomysł te marchewkowe mufiny, zwłaszcza że je uwielbiam. Dziękuję za podpowiedź.
Caracordato, jeszcze jedna świetna propozycja dla moich foremek. babeczki muszą być przepyszne. Na pewno je wypróbuję.
Dotblogg, ależ się cieszę , że się udały.
Atrio C., witam bardzo serdecznie u mnie i dziękuję za miłe słowa. Tak, zdarza mi się używać lighboxa, zwłaszcza gdy nie mam dziennego światła.
Kuchareczko, miło mi bardzo, że wypróbowałaś ten przepis i ciasto Wam smakuje. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Upieklam je dzisiaj, dla siebie i meza. Wyszly lekkie, puchate i przepyszne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Cieszę się ogromnie, że smakowały i pozdrawiam.
UsuńDzieki za wspanialy przepis. Robilam juz kilkakrotnie the boskie babeczki i za kazdym razem wychodzily bez zarzutu. Zamierzam znowu je zrobic i w zwiazku z tym pytanie: czu mozna by ewentualnie dodac do nich jagody?...taka mala wariacja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Anka
Cieszę się, że smakują. Nigdy nie dodawałam do nich jagód, ale myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń