Tyle nawypisywałam w poprzednim poście o Alice Waters i jej restauracji w Berkeley, niedaleko San Francisco, że grzechem byłoby nie podać tu jakiegoś przepisu inspirowanego jej daniami. Padło na prostą jesienną sałatkę z książki "Chez Panisse Café Cookbook". Jest ona ilustracją kulinarnych zasad właścicielki Chez Panisse: proste, sezonowe, główne składniki dania, a kwintesencja ich smaku wydobyta przed mądrze dobrane dodatki. Słodkawe buraczki (muszę się pochwalić - moje były z własnego ogródka), gorzkawa cykoria i łagodne awokado tworzą zgodne trio w połączeniu z szalotkowo-cytrusowym sosem vinaigrette.
Wykorzystałam do tej sałatki moje znalezisko z ostatniej wizyty w "oliwnym zagłębiu", jakim z pewnością jest Andaluzja. Nazywa się to cudo Aceite y Naranja, czyli po prostu "oliwa i pomarańcza". Dwa wielkie skarby południa Hiszpanii. Nie wiem w jaki sposób uzyskano ten pachnący oliwny nektar, bo w składzie - równie enigmatycznie jak w nazwie - figurują jedynie słowa: azeite y naranja. Ma delikatny pomarańczowy zapach, łagodzący aromat samej oliwy i świetnie z nią współgrający. Trudno powiedzieć czy oliwa była jakoś macerowana ze skórką pomarańczową, czy z całymi owocami. Jakkolwiek by nie było efekt jest znakomity i przy okazji świetnie mi "podpasował" do dzisiejszej sałatki, w której prawdziwym clue programu jest cytrusowy vinaigrette. Moje Aceite y Naranja jeszcze zgrabnie podkreśliło dodatek soku i skórek z cytrusów. Można oczywiście użyć do tego przepisu dobrej jakości oliwy extra virgin zamiast andaluzyjskich wynalazków (to zresztą poleca sama Alice Waters).
Odstąpiłam jeszcze od oryginału zastępując chervil (Gosia mi słusznie podpowiada, że to po polsku trybula) zwyczajną pietruszką. To pierwsze, uwielbiane przez francuskich szefów kuchni, ziółko jest chyba jedyną przyprawową rośliną, której smaku nie toleruję. Mam do niego awersję niemal tak wielką jak mój mąż do natki kolendry. Zresztą moim zdaniem to właśnie trybula, a nie kolendra ma mydlano-anyżkowy zapach i smak.
Zapraszam na prostą, a jednocześnie wykwintną sałatkę na początek jesieni (z tą jesienią to tu u nas coś nie bardzo - od piątku temperatury znowu oscylują wokół 30ºC ;) ).
Sałatka już gotowa i jeszcze Golden Gate we mgle ze specjalną dedykacją dla mojej czytelniczki SanFran. :)
Sałatka z buraczkami, awokado i cykorią w szalotkowo-cytrusowym vinaigrette
3 upieczone lub ugotowane buraki lub odpowiednio więcej małych buraczków
sól i świeżo zmielony pieprz do smaku
1 łyżka octu z czerwonego wina
1 i 1/2 łyżki oliwy extra virgin
1 awokado
2 cykorie
gałązki natki pietruszki
Szalotkowo-cytrusowy vinaigrette:
1 nieduża szalotka pokrojona w drobną kostkę
2 łyżki octu z białego wina
1 łyżka soku pomarańczowego
1 łyżka soku cytrynowego
1/2 łyżeczki soli morskiej
skórka starta z 1/4 cytryny
1/4 łyżeczki skórki startej z pomarańczy
50 ml oliwy extra virgin
1 łyżka drobno posiekanej natki pietruszki
Buraczki obieramy ze skórki i kroimy w plasterki. Doprawiamy solą i pieprzem i zalewamy octem z czerwonego wina i 1 i 1/2 łyżki oliwy. Odstawiamy do przemacerowania.
Drobno pokrojone szalotki zalewamy octem z białego wina, sokiem cytrynowym i pomarańczowym i doprawiamy solą. Zostawiamy na 15-30 min do przemacerowania. Po tym czasie dodajemy 50 ml oliwy, skórki starte z cytrusów, posiekaną natkę pietruszki i dobrze mieszamy.
Z miąższu awokado wykrajamy kulki (Alice Waters proponuje plasterki).
Na dużym talerzu rozkładamy liście cykorii, na nich buraczki w zalewie i kulki awokado. Polewamy wszystko sosem szalotkowo-cytrusowym i przybieramy natką pietruszki.
Wspaniała ta sałatka i takie piękne zdjęcia! :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszko:)
Agnieszko, zacznę od oliwy. Zastrzegam od razu, ze dotyczy to dobrych producentów i oliw uzyskiwanych naturalnie, a nie sztucznie aromatyzowanych. W trakcie procesu wyciskania w prasie oliwek dodawane są skórki (cytryny, pomarańczy, limonki)i wszystko razem jest prasowane. Aromat i olejki przechodzą do oliwy, która jest doskonałym nośnikiem smaku.Inna metoda, tańsza i mniej efektywna, to przetrzymywanie skórek owoców w oliwie przez określony czas. Na pewno jest to lepsza metoda niż sztuczne aromatyzowanie. Kolejna rzecz, to uwielbiam Twoje opisy miejsc, potraw, zdjęcia. Buraki pieczone to jedno z moich ulubionych warzyw. Składniki mam, a potrzebuję teraz dużo witamin. Zrobię sobie jutro. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNigdy nie spotkałam się z ziółkiem chervil, będę musiała poszukać i spróbować(nazwa brzmi zachęcająco).Ja natomiast podobnie, jak Twój mąż nie toleruję w potrawach natki kolendry
Zazdroszczę pogody.
Pozdrawiam.
świetna wegetariańska propozycja :) Nie wiem czy wiesz, ale w Chez Panisse pracował David Lebovitz. Piękne zdjęcia, jak zawsze!
OdpowiedzUsuńSalatka pierwsza klasa, zdjecie mostu czad!!!
OdpowiedzUsuńhihi, oczywiście, że wiesz o Davidzie, właśnie doczytałam wcześniejszego posta ;-)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego. Wygląda jak bukiet :)
OdpowiedzUsuńOklaski za to danie. Składniki niby proste ale aż czuć te aromaty przez szkło monitora.
OdpowiedzUsuńOliwa z pomarańczą - to jest już lubię.
pozdrawiam
ojej, wspaniała sałatka! te składniki! niesamowite połączenie ;]
OdpowiedzUsuńaaaa... trybula-pewnie tez bym nie lubila,kolendry tez nie lubie,danie bardzo mi sie ogolnie podoba :) gratuluje wlasnych buraczkow :) a most wyglada cudownie na Twojej fotce!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Śliczna sałatka! Taką oliwę przywiozłam sobie z południa Hiszpanii.Mam nadzieję,ze nie była sztucznie aromatyzowana...
OdpowiedzUsuńA kolendrę ja uwielbiam i dodałabym oczywiście do tego dania.
Zdjęcie cudowne!
Uwielbiam buraczki!!! Zawsze podkradałam mamie ugotowane buraczki, objadałam się nimi ile tylko mogłam, a spieszyłam się żeby wziąć jak najwięcej tych malutkich, bo mama tarła na ćwikłą do słoików :))
OdpowiedzUsuńDzisiaj po pracy jadę do ogródka mamy po buraczki i na kolację będzie sałatka!:)
Ps. Uwielbiam Twój blog, uwielbiam się w nim zaczytywać.....
Nacieszam na razie oczy...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że niebawem i podniebienie :)
moje ukochane buraczki w bardzo fajnej sałatce ;) i jak pięknie podane ;)
OdpowiedzUsuńNo patrzcie Panstwo, a ja zawsze myslalam, ze oliwa z pomaranczami uzywana jest tylko w aromatoterapii.
OdpowiedzUsuńOd jutra zaczne poszukiwania w hiszpanskich sklepach.
Strasznego mi narobilas aromatu!
Blog cudny, zaczytuje sie od przeszlo roku. icha
Sałatki z pieczonych buraków to prawdziwe mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuń