Gdy zrobiłam te babeczki, nagle sobie uświadomiłam, że ja chyba od kilku miesięcy piekę jedynie czarno-białe ciasta. Nie wiem dlaczego mam akurat taką passę czy szczególną predylekcję do tych kolorów... Czarno-biały tort urodzinowy, takowe też serniki, nawet mazurek udało mi się jakoś umieścić w tej tonacji. Być może podświadomie wykorzystuję świeżo odkrytą przez mojego syna Łukasza miłość do czekolady, a przy okazji wierność sernikom czy bitej śmietanie. ;)
Te babeczki zniknęły u nas straszliwie szybko - czekoladowe ciasto łączy w sobie coś wydawałoby się nie do połączenia - puszystość, a jednocześnie jakieś takie intensywne czekoladowe bogactwo smaku. Udało się to osiągnąć chyba dzięki dodatkowi rozpuszczonej czekolady do już kakaowego ciasta. Przyjemnym kontrastem jest niezbyt słodkie serowe nadzienie. Na wierzchu można jeszcze poukładać kawałki czekolady białej lub gorzkiej (ja miałam coś w rodzaju płaskich pastylek do pieczenia, ale może być to zwyczajna kostka czekolady).
Czekoladowe babeczki z serowym nadzieniem
16 sztuk
Serowe nadzienie:
200 g kremowego serka typu philadelphia
1 jajko
40 g cukru
1 op. cukru waniliowego
200 g kremowego serka typu philadelphia
1 jajko
40 g cukru
1 op. cukru waniliowego
Ciasto czekoladowe:
135 g mąki
20 g kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1/8 łyżeczki sody do pieczenia
100 g miękkiego masła
135 g mąki
20 g kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1/8 łyżeczki sody do pieczenia
100 g miękkiego masła
150 g cukru
1 op. cukru waniliowego
2 jajka
100 g gorzkiej czekolady
125 ml mleka
Serowe nadzienie:
Ubijamy mikserem na gładką masę kremowy serek, jajko, cukier waniliowy i zwykły. Odstawiamy do lodówki.
2 jajka
100 g gorzkiej czekolady
125 ml mleka
Serowe nadzienie:
Ubijamy mikserem na gładką masę kremowy serek, jajko, cukier waniliowy i zwykły. Odstawiamy do lodówki.
Ciasto czekoladowe:
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC. Przesiewamy dwukrotnie mieszankę mąki, kakao, soli, proszku do pieczenia i sody. Ważne, żebyśmy nie mieli kakaowych grudek w cieście.
Masło ubijamy z cukrem i cukrem waniliowym, dodajemy po kolei jajka, za każdym razem dobrze ubijając. Gorzką czekoladę roztapiamy w mikrofalówce lub w kąpieli wodnej i jeszcze ciepłą (ale nie gorącą) dodajemy do maślano-jajecznej masy ciągle miksując. Ta lekko ciepła czekolada powoduje, że masa robi się wyjątkowo puszysta. Teraz dodajemy mieszankę mączno-kakaową na zmianę z mlekiem i ubijamy na niższych obrotach do połączenia składników.
Nakładamy ciasto to wyłożonych papilotkami foremek do mufinek do 1/2 wysokości. W każdym kopczyku ciasta robimy łyżką zagłębienie na ser. Nakładamy nadzienie serowe do każdego dołka, a na wierzch układamy kawałki czekolady lub czekoladowe pastylki (niekoniecznie, można zostawić babeczki tylko z "gołym" nadzieniem serowym). Pieczemy przez ok. 20-25 min.
czarno białe połączenia są piękne. kojarzą mi się ze zdjęciami.
OdpowiedzUsuńa w ciastach i deserach to właściwie brązowo żółte :-)
cudne babeczki. słodko.
Takie sernikomurzyny w wersji mini? Pycha.
OdpowiedzUsuńUrocze babeczki:)
OdpowiedzUsuńSą przepiękne! Małe ,smaczne, czekoladowe cudeńka:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pysznosci:)
Pozdrawiam!:)
bo przeciwieństwa, czy też kontrasty się przyciągają. :]
OdpowiedzUsuńMiałam zerwać mój romans z czekoladą, ale ten przepis mi to skutecznie uniemożliwił ;)
OdpowiedzUsuńMoże i nie wypada tak bezpośrednio i od serca ale to górne zdjęcie to jest - k...a cholerne z..ste mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńChciałbym kiedyś podać gościom taką złocistą perełkę.
Co do czarnego, to faktycznie mało dań jest w swej strukturze zdecydowanie ciemnych, nie mówiąc - czarnych. Ale mi akurat to pasuje. Przy czerni inne kolory ożywają i zdają się być intensywniejsze.
Jeszcze raz patrzę na zdjęcie.
Jezusie - co za ciasteczko.
Ostatnio rzadko zapisuję przepisy. Patrzę, zachwycam się i... przechodzi.
OdpowiedzUsuńTym babeczkom nie mogłam się oprzeć.
Zapisałam.
Bo te dwa kolory się wspaniale krzyżują :)
OdpowiedzUsuńA babeczki? Nie dziwię się, że szybko znikły :)
Piękne te Twoje babeczki, u mnie na pewno by zaraz zniknęły :)
OdpowiedzUsuńMuffiny wyglądają rewelacyjnie, już wyobrażam sobie jak smakują. Gratuluję efektu! :)
OdpowiedzUsuńta ciemna plamka na wierzchu jest mega... wyglądają wspaniale!
OdpowiedzUsuńMuszą być przepyszne! przepis wykorzystam na pewno! wyglądają cudnie!!mniam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Just
Aż mi ślina pociekła :) Zapisuję w zakładkach!!
OdpowiedzUsuńAgnieszko,
OdpowiedzUsuńPo prostu natchnelas mnie tymi babeczkami i .... juz je zrobilam:)
Sa bardzo dobre, nawet w wersji light: uzylam serka quark 0%, 100g cukru i ciutke mniej masla.
Bardzo nam smakuja cieplutkie i na pewno beda jeszcze lepsze zupelnie schlodzone.
Dzieki Agnieszko!
Pozdrawiamy serdecznie
AniaPP i Marco
Cudowne! Piekłam podobne , były pyszne, te mi też wygladają bosko!!!
OdpowiedzUsuńO rany... Ależ to musi smakować... Pyszne!
OdpowiedzUsuńwydrukowałam sobie ,lecę do sklepu obok po serek i będę działać! a tak w ogóle wiedz, że masz bardzo fajny blog do którego regularnie zaglądam w poszukiwaniu inspiracji, piękne zdjęcia i zazdroszczę cieplutkiego miejsca zamieszkania! ą placek z rabarbarem zrobiłam w postaci mufin , wyszły super! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo jest coś dla mnie! Piękne i dobre.
OdpowiedzUsuńCud, miód babeczki. Wyglądają tak słodko, że zjadłabym natychmiast!
OdpowiedzUsuńDla mnie to bardziej brąz niż czerń, ale ja daltonistką podobno jestem :)
OdpowiedzUsuńNie zmienia to faktu, że chętnie bym jedną taką babeczkę bym zjadła, a że zdjęcia, jak zawsze, piękne :)
cudownie wyglądają Twoje wypieki i nie tylko te czarno-białe :)
OdpowiedzUsuńdelektuję się zdjęciami
pozdrawiam
babeczki i ser... to do mnie przemawia:)Twoje babeczki z serkiem i truskawkami sa pyszne:) Robiłam je pare razy a teraz z czekolada i serkiem - to też musi byc pyszne. Lubię mokre babeczki:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię czarno-białe smakołyki! i smak i tonacja bardzo mi odpowiadają :)
OdpowiedzUsuń@All, Bardzo wszystkim dziękuję za babeczkowe komentarze. Miło mi, że spojrzeliście na nie łaskawym okiem.
OdpowiedzUsuńAsiejo, masz rację, tak naprawdę to brązowo-żółte. Jakoś czarno-białe mi wyraziściej brzmiało. ;)
Gospodarna Narzeczono, fajna nazwa te sernikomurzyny. :)Tylko w murzynku chyba trochę inne było ciasto czekoladowe, prawda? Masło się rozpuszczało na ogniu z cukrem, itd. Przypomniałaś mi, że go wieki nie robiłam.
Majano, no właśnie - fajny jest również ich rozmiar, nieprawdaż?
Cukrowa Wróżko, dokładnie! Pozdrawiam.
Kostko, ten romans to jest chyba niemożliwy do zerwania.... Wiem z własnego doświadczenia.
Bareyo, co od serca to od serca.;)Fakt jest faktem, że czarny podkreśla inne kolory, tak jak i biały zresztą.
Zaytoon, skoro już zapisane, to czekam w takim razie na próbę generalną.
Polko, biały i czarny to rzeczywiście znakomity duet, i wizualny i suma summarum smakowy.
Carmellino, dzięki za komentarz. :)
Tomasz, miło mi, że przypadły do gustu. :)
Paulo, te czekoladowe pastylki na wierzchu nieźle się sprawdziły, również smakowo. ;)
Dotblogg, miło mi. Daj znać, jak wypróbujesz. Na pewno zajrzę. :)
Milk_chocolate84, witam u mnie, cieszę się, że babeczki się podobają.
AniuPP, Ty jesteś niesamowita błyskwaica! Coś nieprawdopodobnego! Fajne modyfikacje, to ważna wiadomość, że udają się również z serkiem light. My Was również serdecznie pozdrawiamy i mam nadzieję, że do zobaczenia za tydzień (oby tylko dopisała pogoda).
Kass, zapraszam do wypróbowania przepisu i ciekawa jestem Twojej wersji,
Justic, witam Cię u mnie serdecznie i dziękuję za miłe słowa o blogu. Daj znać czy się babeczki udały. Miałaś świetny pomysł z tym ciastem rabarbarowym - indywidualne porcje to jest to. ;)
Lisko, cieszę się, że się podobają i pozdrawiam serdecznie.
Mikimamo, dziękuję za komentarz.
Amaranto, no tak oczywiście, że brąz i w dodatku żółć zamiast bieli. ;) Dzięki za dobre słowo.
Magdo K., bardzo serdecznie dziękuję. Miło mi ogromnie, że zdjęcia Ci się podobają.
Ewelajno, te truskawkowe też lubię. Tutaj ciasto jest inne - zupełnie nie mufinowe, ale bardzo smaczne.
Myniolinko, świetnie to ujęłaś - dokładnie tak - smak i tonacja. Pozdrawiam.
Witam,
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona tym blogiem - tak w roli wstępu :)
babeczki po prostu cuuuuudowne, moje maluchy się zajadają, jak na muffinki nie bardzo były chętne tak tutaj buzia umorusana po uszy :))))
z braku laku ja używam do nadzienia zwykłego twarogu
rewelacja, polecam wszystkim!
Ogromnie się cieszę, że babeczki smakują!! Opinia dzieci to szczególna radość, bo one są bardzo obiektywne. :) Dziękuję za miłe słowa o blogu.
OdpowiedzUsuńWitam;)
OdpowiedzUsuńOczarowana zdjęciami babeczek, miałam już do nich dwa podejścia. W smaku rewelacyjne, ale niestety dwukrotnie mi opadły, za sprawą serka rozumiem. Czy masz jakiś na to sposób?? Cheescake też mi kilkakrotnie opadł ale ostatnio, nie chwaląc się, wyszedł obłędnie...
Pozdrawiam
Róża
Różo, moje babeczki jak widać na zdjęciach też trochę w środku opadają. Taki już ich urok, niestety. A który cheesecake tak Ci się świetnie udał?
OdpowiedzUsuńoczywiście waniliowy;) Ostatnio stał się moim znakiem firmowym!Co prawda czasem go trochę modyfikuję dodają polewę czekoladową lub trochę inny rodzaj sera... W najbliższy weekend mam kolejne "zamówienie" ale tym razem oprócz waniliowego zrobię również cytrynowy. Mam nadzieję, że nie opadnie;)
OdpowiedzUsuńp.s. Czy powinnam po upieczeniu przez jakiś czas potrzymać go jeszcze w piekarniku?? Czy to ma jakiś wpływ na opadanie?
Pozdrawiam serdzecznie
Róża
Różo, ja zwykle zostawiam w leciutko uchylonym piekarniku do wystudzenia. Z mojego doświadczenia im mniej ubijasz masę sernikową tym mniej potem ciasto opada. Trzeba też uważać z temperaturą, lepiej niższa niż za wysoka (każdy piekarnik piecze po swojemu, więc czasem trzeba zmodyfikować temperaturę pieczenia). Są też teorie z pieczeniem w kąpieli wodnej (szczelnie owinięta folią aluminiową tortownica w większej foremce z wodą)lub owijaniem mokrymi gazetami. Podobno działają...
OdpowiedzUsuńZrobiłam babeczki i wyszły wspaniałe! Każdemu tłumaczyłam trochę to opadnięcie w środku, że to pierwszy raz, że miałam zwykły ser z wiaderka, że dałam zwykłą czekoladę, która opadła na dno, a tu wszyscy jak jeden mąż: "DAWAJ PRZEPIS!". Smak czekolady w nich jest cudny. W niektórych miejscach ser zmieszał mi się trochę z ciastem i wyszła zebra i ona nie opadła w tych miejscach. Poeksperymentuję przy następnym pieczeniu z nakładaniem :) Tym bardziej, że opada dopiero PO upieczeniu. Wspaniały przepis:)
OdpowiedzUsuńcześć Agnieszko
OdpowiedzUsuńPodchodzę do mojej drugiej próby z tymi mufinkami i mam za dużo ciasta - wychodzi więcej niż 16. Gdy wkładam do pieca to ser tonie w cieście a kawałek czekolady tonie w serku. To nie wychodzi jak u Ciebie na zdjęciu. czy coś robię źle? pozdrawiam Piotr (facet w kuchni)
Aha, zapomniałem dodać, mimo że wychodzą tak jak opisałem to z pierwszego pieczenia były pyszne - mocno czekoladowe, może nawet za mocno więc teraz zmniejszyłem czekoladę o połowę. czekam co wyjdzie.
OdpowiedzUsuńMayowyman, a robiłeś z serkiem kremowym typu philadelphia czy z twarogiem? Twaróg jest cięższy i z pewnością nadzienie może opaść. Za babeczki z mniejszą ilością czekolady nie mogę ręczyć.;) Zmiana proporcji o połowę to dość duża ingerencja w proporcje. Ciekawa jestem czy te drugie się udały.
OdpowiedzUsuńI kolejny przepis wypróbowany! Kawałeczki czekolady zatonęły w serku, ale nie ma tego złego...Mamy czekoladową niespodziankę wewnątrz:))) mmmmmm:))Teraz to już z pewnością ta butelka Bailey's się należy;) Ponownie zatem pozdrawiamy z zamglonego półwyspu Beara..
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowały!! I również serdecznie pozdrawiam.
UsuńAgnieszko, robię po raz kolejny, zmodyfikowałam przepis dodając zamiast kawałka czekolady maliny (można mrożone lub świeże). Uwielbiam ten przepis, a mój mąż uwielbia jak je zrobię. Pozdrawiam świątecznie :))
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że tak Wam smakują. Maliny wydają się doskonałym pomysłem, muszę wypróbować. Wesołych Świąt!
Usuń