Mam zawsze wątpliwości, czy warto na blogu publikować klasyczne przepisy kuchni polskiej. W końcu moi czytelnicy je z pewnością doskonale znają. Ba, sądzę nawet, że mają swoje ulubione ich wersje i metody przygotowania, często przekazywane z pokolenia na pokolenie. Nie zachwycę więc, ani nie zaskoczę nikogo tym co może mieć, być może w lepszej wersji u siebie w domu na codzień. Kusi mnie jednak, żeby podzielić się z Wami naszą domową klasyką, a może i porównać ją z Waszymi wersjami przepisu lub jego udoskonaleniami. Jest jeszcze jeden powód, dla którego niewiele piszę o kuchni polskiej. Taki mianowicie, że nasze potrawy, choć niezwykle smaczne często są fotograficznym wyzwaniem. O ileż łatwiej fotografować pełną jaskrawych kolorów kuchnię włoską niż nasze szarobure pyzy i bigosy.
Dziś więc moja wypracowana przez lata domowa wersja gołąbków. Klasyczny przepis z kuchni polskiej jest inny, trochę inaczej również robiło się je w moim rodzinnym domu. Te gołąbki jednak najlepiej odpowiadają naszym gustom. Podobnie robię również nadziewaną paprykę. Bardzo ważny jest sos, dodający gołąbkom wyrazistości, przyjemnie kontrastujący z ich łagodnym smakiem.
Gołąbki w sosie pomidorowym
2 duże główki kapusty (dla urozmaicenia może być 1 biała i 1 włoska)
500 g mielonego mięsa wieprzowego
500 g mielonego mięsa wołowego
oliwa do smażenia
2 duże cebule pokrojone w drobną kostkę
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
sól i świeżo zmielony czarny pieprz do smaku
1 łyżeczka suszonego cząbru
1 łyżeczka suszonego majeranku
250g ugotowanego na półtwardo ryżu
2 jajka
pęczek pietruszki drobno posiekany
750 ml bulionu mięsno-warzywnego
Sos pomidorowy:
oliwa do smażenia
1 cebula pokrojona w drobną kostkę
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
2 utarte marchewki
1 utarta pietruszka
1/2 bulwy kopru włoskiego drobno posiekanego
500ml przecieru pomidorowego
1/2 szkl czerwonego wina
1/2 łyżeczki bazylii
sól i pieprz do smaku
Obgotowujemy liście kapusty, aż lekko zmiękną. Ostrożnie ścinamy grubsze nerwy z liści.
Cebulę szklimy na oliwie, na koniec dodajemy do niej czosnek. W dużej misce łączymy ze sobą wszystkie składniki nadzienia i dokładnie je wyrabiamy. Nakładamy nadzienie na liście kapusty, pozostawiając trochę mniejszych liści do przykrycia gołąbków.
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC (ponieważ przy tej ilości gołąbków używam zwykłe 2 naczyń do zapiekania najczęściej włączam termoobieg na 160-170ºC). W żeliwnym dużym garnku lub dużym naczyniu żaroodpornym układamy dość ściśle gołąbki (maksymalnie w 3 warstwach), nakrywając je pozostałymi liśćmi kapusty. Zalewamy je wrzącym bulionem i wkładamy do piekarnika. Pieczemy przez ok. 1-1 i 1/2 godz, gdyby wierzch się zbytnio rumienił przykrywamy naczynie przykrywką lub folią aluminiową.
Sos:
Szklimy cebulę na oliwie, gdy zmięknie dodajemy marchewkę, pietruszkę i koper, a na koniec czosnek. Wlewamy wino i przecier i gotujemy na małym ogniu pod przykryciem przez ok. 20-30 min. Doprawiamy bazylią, solą i pieprzem.
Podajemy gołąbki gorące z dodatkiem sosu pomidorowego i z gotowanymi ziemniakami posypanymi natką pietruszki.
2 duże główki kapusty (dla urozmaicenia może być 1 biała i 1 włoska)
500 g mielonego mięsa wieprzowego
500 g mielonego mięsa wołowego
oliwa do smażenia
2 duże cebule pokrojone w drobną kostkę
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
sól i świeżo zmielony czarny pieprz do smaku
1 łyżeczka suszonego cząbru
1 łyżeczka suszonego majeranku
250g ugotowanego na półtwardo ryżu
2 jajka
pęczek pietruszki drobno posiekany
750 ml bulionu mięsno-warzywnego
Sos pomidorowy:
oliwa do smażenia
1 cebula pokrojona w drobną kostkę
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
2 utarte marchewki
1 utarta pietruszka
1/2 bulwy kopru włoskiego drobno posiekanego
500ml przecieru pomidorowego
1/2 szkl czerwonego wina
1/2 łyżeczki bazylii
sól i pieprz do smaku
Obgotowujemy liście kapusty, aż lekko zmiękną. Ostrożnie ścinamy grubsze nerwy z liści.
Cebulę szklimy na oliwie, na koniec dodajemy do niej czosnek. W dużej misce łączymy ze sobą wszystkie składniki nadzienia i dokładnie je wyrabiamy. Nakładamy nadzienie na liście kapusty, pozostawiając trochę mniejszych liści do przykrycia gołąbków.
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC (ponieważ przy tej ilości gołąbków używam zwykłe 2 naczyń do zapiekania najczęściej włączam termoobieg na 160-170ºC). W żeliwnym dużym garnku lub dużym naczyniu żaroodpornym układamy dość ściśle gołąbki (maksymalnie w 3 warstwach), nakrywając je pozostałymi liśćmi kapusty. Zalewamy je wrzącym bulionem i wkładamy do piekarnika. Pieczemy przez ok. 1-1 i 1/2 godz, gdyby wierzch się zbytnio rumienił przykrywamy naczynie przykrywką lub folią aluminiową.
Sos:
Szklimy cebulę na oliwie, gdy zmięknie dodajemy marchewkę, pietruszkę i koper, a na koniec czosnek. Wlewamy wino i przecier i gotujemy na małym ogniu pod przykryciem przez ok. 20-30 min. Doprawiamy bazylią, solą i pieprzem.
Podajemy gołąbki gorące z dodatkiem sosu pomidorowego i z gotowanymi ziemniakami posypanymi natką pietruszki.
Agnieszko, nie zachwyci? Mnie tam gołąbki zawsze zachwycą! Uwielbiam po prostu, tylko muszą mieć duuużo kapusty :) A Twoje zdjęcia zachwycają tym bardziej, chociaż masz rację, trudno zrobić zdjęcie pyzom czy babce ziemniaczanej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)))
oczywiscie, ze znam golabki, ale lubie zobaczyc czyjs przepis. Zawsze sie moze okazac, ze ktos robi golabki inaczej. Piekne zdjecia.
OdpowiedzUsuńSfotografować gołąbki, tak żeby ich widok nie zniechęcał do ich konsumpcji to nie lada wyzwanie..ale Twoje gołąbki...to prostu istny majstersztyk!!! Te zdjęcia.. Oj, zjadłbym takie, zjadł.. Rozmarzyłem się..
OdpowiedzUsuńPewne dania są trudne do fotografowania - właśnie obaliłaś ten mit swoimi zdjęciami gołąbków. Ja również robię pieczone, a sos najbardziej lubię z dużej ilości cebuli i świeżych pomidorów. A potem na talerzu, na wierzch gorących gołąbków łyżka zimnego jogurtu lub kwaśnej śmietany.
OdpowiedzUsuńNo co Ty Agnieszko, fajnie jest obejrzeć czyjąś wersję znanego, domowego dania:)
OdpowiedzUsuńPiękne te gołąbki!
Pozdrawiam ciepło:)
dawno nie jadła gołąbków, oj dawno.... pysznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gołąbki i narobiłaś mi na nie smaka Agnieszko!
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają fantastycznie! Nie umiałabym zrobić tak pięknych zdjęc gołąbkom.. Po prostu rewelacja!
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo często robię gołąbki, bo uwielbiamy je z mężem. Zawsze obowiązkowo z sosem pomidorowym lub pieczarkowym. Ale mi narobiłaś na nie ochoty :)
OdpowiedzUsuńTwoje gołąbki Agnieszko są rewelacyjnie fotogeniczne :) narobiłaś wszystkim smaku, niejedna klawiatura została obśliniona ;) swego czasu na kulinarnym forum Gazety był konkurs na najmniej fotogeniczna potrawę, uwierz mi, ze gołąbki wcale nie zdobyły pierwszego miejsca ;)
OdpowiedzUsuńnie będę pewnie jedyna tu osoba, która stwierdzi, ze najlepsze na świecie gołąbki robi "moja mama". każdy ma chyba swój na nie sposób. moim jest użycie chińskiej kapusty, bo coraz trudniej trafić na dobra włoską kapustę (nowe odmiany odporne na wszystko są często pozbawione smaku). gołąbki z chińskiej są bardzo delikatne, rozpływają się wręcz w ustach :)
pozdrawiam z lodowatej Bretanii
Zrobić tak piękne zdjęcia czegoś tak totalnie niefotogenicznego to prawdziwa sztuka. Chylę czoła!
OdpowiedzUsuńI pozdrawiam:)
Ja takze dodaje czosnek i cebule, ale ucieram ja na tarce, wtedy fajnie mieso przenika smakiem cebuli.
OdpowiedzUsuńBardzo piękne te gołąbki! A zazwyczaj to takie niepozorne brzydactwa. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają! Rzeczywiście zawsze jest ten dylemat, niedogotować potrawy żeby lepiej wyglądała czy fotografować jak jest. Pięknie wybrnęłaś;-)
OdpowiedzUsuńale mi apetytu narobilas na gołąbki!
OdpowiedzUsuńte klasyczne przepisy są najpyszniejsze
OdpowiedzUsuńi warte pokazywania..
cudna zieleń. po prostu
Aga, dla takich zdjęć... to możesz nawet przepis na jajka na twardo podać :) cudowne fotografie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że u Ciebie i bigos prezentował by się na równi (albo i lepiej) od owych "jaskrawych dań". ;)
OdpowiedzUsuńA na gołąbki narobiłaś mi ogromnego smaka. Koniecznie muszę w najbliższym czasie zmobilizować rodzinę.
Zdjecia sliczne, zrobilo sie zielono, wiosennie!
OdpowiedzUsuńCo do klasykow polskiej kuchni, to sa potrzebne jak najbardziej, czasem to wlasnie z takimi daniami mamy najwiekszy problem. Ja np.nie lubilam gotowac, gdy mieszkalam w rodzinnym domu i teraz to pokutuje pewnymu brakami w umiejetnosci przygotowywania tradycyjnych polskich dan, internet jest mi wiec bardzo pomocny, bo mama 1500km ode mnie, za daleko, aby radzic przy kazdej kuchennej watpliwosci:-)
Pozdrawiam cieplo
Elwira
Witaj ! Jak najbardziej warto publikowac, jestem o tym swiecie przekonana. Nasza kuchnia po lekkim liftingu ma duzo do zaoferowania, tak jak kazda inna.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona wersja golabkow to z delikatniejsza kapusta wloska.
Zdjecia swietne. Pozdrawiam!
Super Agnieszko, że tym razem postawiłaś na rodzimą kuchnię. Gołąbki kojarzą się z codzienną rutyną i brakiem tej wyrafinowanej elegancji na talerzu, Twoje jednak zdecydowanie obalają ten mit... Rzecz jasna wszystkie klasyki zawsze najlepiej smakują "u mamy", niemniej fajnie jest poznać kulinarne sekrety innych rodzin.
OdpowiedzUsuńJak widać warto! :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, Twoje gołąbki obłędne... Piekne, cudowne...
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym zrobić.
Sama robiłam gołąbki tylko raz i to z kaszą gryczana i pieczarkami. Były bardzo smaczne, ale przepis gdzieś zaginął...:(
Teraz pora Twoje wziąć "na warsztat"
Ściskacze ku Tobie:*:*;*
Śliczne liście :-) uwielbiam gołąbki. :-)
OdpowiedzUsuń@All: Dziękuję wszystkim za komentarze. Cieszy mnie bardzo, że przychylnym okiem patrzycie na moją wersję gołąbków i nie nudzą Was klasyczne przepisy. No i oczywiście niezwykle mi miło, że zdjęcia się podobają.
OdpowiedzUsuńLo, podoba mi się ten jogurt lub kwaśna śmietana na gołąbkach. To musi być fajny kontrast smakowy, muszę wypróbować przy najbliższej okazji.
Leloop, a jaka potrawa wygrała w konkursie na jak najmniej fotogeniczną? Ciekawy pomysł z tą chińską kapustą.
Mirosix, wiesz ja tą cebulkę podsmażam, bo niestety strasznie źle znoszę surową cebulę. Ale koto znosi dobrze to myślę, że może wykorzystać Twój sposób.
Retrose, ja zwykle - tak jak w tym przypadku - albo fotografuję poszczególne etapy przygotowywania, albo już gotowe danie. Nie poświęcę smaku dla fotogeniczności dania, o nie, za duży ze mnie łakomczuch. :)
Amarantko, uśmiałam się do łez z Twojego komentarza. Cieszę się , że zdjęcia Ci się podobają. :)
Elwiro, też to rozumiem. ja na studiach czasem eksperymentowałam z jakimiś nieznanymi daniami, ależ tez moje ręce się nie skalały klasykami polskiej kuchni. Te oczywiście najlepiej robiła Mama, no i ja nawet nie zamierzałam konkurować z nią. Teraz w kółko dzwonię pytając o jakiś przepis zapamiętany z dzieciństwa, którego nie umiem odtworzyć.
Magdaleno, tak, tak, ja myślę, że jak to ładnie nazwałaś "lekki lifting" wizualny mógłby genialnie promować polską kuchnię na świecie.
Ewelajno, z kaszą gryczaną i ziemniakami muszą być pyszne!! Mi się jeszcze kołacze jakiś przepis z nadzieniem ziemniaczano-grzybowym chyba, ale nie znam bliższych danych.
Agnieszka, oczywiscie takich przepisow nigdy za wiele! Kazdy z nas robi cos odrobinke inaczej i moze tym samym odkryc cos u innych: dodajesz czaber i majeranek - sprobuje wiec nastepnym razem chociaz jednego z nich :)
OdpowiedzUsuńZdjecia faktury kapuscianych lisci mnie urzekly, pierwsze zdjecie jest po prostu swietne! :*