Muszę sie przyznać, że niezbyt często uczestniczę w bardzo popularnych w necie wśród bloggerów przeróżnych tematycznych akcjach, dniach, tygodniach i innych niezliczonych świętach. I nie jest to absolutnie lekceważenie tych skądinnąd świetnych akcji i ich organizatorów. Powodów jest kilka: po pierwsze jestem roztrzepana i przypominam sobie o nich najczęściej po fakcie (tak przegapiłam dzień chleba i jabłkowy tydzień), a po drugie to chyba trochę przekora - jak wszystkich fascynuje kuchnia włoska to ja będę się inspirować Dalekim Wschodem i odwrotnie. Dyniowego tygodnia jednak zazwyczaj nie przegapiam i mogę sobie coś z tej okazji z łatwością zaplanować z prostego powodu. Otóż ze sporym wyprzedzeniem czasowym stragany na moim ulubionym ekologicznym bazarze zaczynają uginać się po ciężarem wielkich, średnic i całkiem małych dyń, we wszystkich odcieniach jesieni. To chyba zresztą jedne z niewielu miejsc w jesiennej kolorystyce w Portugalii. Ogólnie pod koniec października to jedynie dzikie wino się tu pięknie czerwieni, a reszta przyrody jest nadal monotonnie zielona, no i temperatury dobrze powyżej 20ºC też nie bardzo skłaniają do myślenia o nadchodzącej zimniejszej porze roku. Właściwie jedynie zmieniające wystrój warzywno-owocowe sklepy, nieco więcej porannych mgieł i fakt, że słońce szybciej zachodzi przypominają o tym, że lato się już skończyło. Tak więc, jak widzicie, o dyniach nie mogę zapomnieć, bo za bardzo rzucają się w oczy i są wyznacznikiem jesieni. ;)
Na tegoroczne dyniowe święto, jak zwykle wspaniale zorganizowane przez Beę, przypomniałam sobie chyba jeden z najprostszych sposobów na dynię i koniecznie muszę się nim z Wami podzielić. Pewnie zresztą wiele osób tę metodę dobrze zna. Są to pieczone w piekarniku kosteczki dyni w różnych przyprawach z solą morską. Można powiedzieć, że to dynia w formie czystej, jedynie oprószona korzennym pyłem. Używam różnych gatunków tego warzywa, ale chyba najbardziej upodobałam sobie dynię hokkaido i butternut. Oczywiście zamiast kosteczek mogą być plasterki, albo nawet - gdy jesteśmy już całkiem rozleniwieni - można dynie jedynie przekroić na pół lub na ćwiartki, a aromatyczne dodatki wlać do zagłębienia po pestkach.
Podam tu moje dwa ulubione zestawy przypraw. Jeden w stylu Dalekiego, a drugi Bliskiego Wschodu. Tak upieczone dyniowe kostki można jeszcze ciepłe podawać jako warzywny dodatek do obiadu, znakomicie również urozmaicają jesienne sałatki. Ja zwykle nie mogę sie powstrzymać i jak tylko lekko przestygną po wyjęciu z piekarnika, zaczynam powolutku, po jednej podkradać je z blachy. ;)

Pieczone dyniowe kosteczki
2kg dyni obranej dyni, pokrojonej w kostkę
Przyprawy dalekowschodnie na 1kg dyni:
3 łyżki oleju arachidowego
2 łyżki grzybowego sosu sojowego
1/4 łyżeczki ostrej papryki piri-piri w proszku lub w płatkach
1/2 łyżeczki przyprawy 5 smakówPrzyprawy bliskowschodnie na 1kg dyni:
3 łyżki oleju arganowego lub dojrzałej oliwy extra virgin
2 łyżeczki kminu rzymskiego w proszku
1 łyżeczka papryki w proszku
gruba morska sól do smaku
Piekarnik rozgrzewamy do 180ºC. W dwóch dużych miskach mieszamy przyprawy i wrzucamy do nich po 1 kg pokrojonej w kostkę dyni. Dobrze mieszamy. Rozkładamy dynię na dużych wyłożonych folią aluminiową blaszkach i pieczemy przez 30 min w 180ºC, a następnie przez ok. 10 min w 200ºC, aż kosteczki zaczną się lekko rumienić na brzegach.
2kg dyni obranej dyni, pokrojonej w kostkę
Przyprawy dalekowschodnie na 1kg dyni:
3 łyżki oleju arachidowego
2 łyżki grzybowego sosu sojowego
1/4 łyżeczki ostrej papryki piri-piri w proszku lub w płatkach
1/2 łyżeczki przyprawy 5 smakówPrzyprawy bliskowschodnie na 1kg dyni:
3 łyżki oleju arganowego lub dojrzałej oliwy extra virgin
2 łyżeczki kminu rzymskiego w proszku
1 łyżeczka papryki w proszku
gruba morska sól do smaku
Piekarnik rozgrzewamy do 180ºC. W dwóch dużych miskach mieszamy przyprawy i wrzucamy do nich po 1 kg pokrojonej w kostkę dyni. Dobrze mieszamy. Rozkładamy dynię na dużych wyłożonych folią aluminiową blaszkach i pieczemy przez 30 min w 180ºC, a następnie przez ok. 10 min w 200ºC, aż kosteczki zaczną się lekko rumienić na brzegach.
Zazdroszczę i pięknie upieczonej dyni i mało jesiennej pogody!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w pieczonej dyni i koniecznie wypróbuje Twojego sposobu na nią! Zwłaszcza bliskowschodnia mieszanka mnie kusi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dynia to bardzo wdzieczne i latwe do wspolpracy warzywo. Wbrew pozorom niepracochlonne a wszechstronne...puree, mash, zupa, pieczona, zapiekana, grilowana, wycinana:D etc:) Jedno z moich ulubionych warzywek
OdpowiedzUsuńJak ja lubię te lekko zrumienione brzegi pieczonej dyni. A u Ciebie wygląda to przepięknie.
OdpowiedzUsuńMmmm.. jak cudownie wyglądają te kosteczki dyniowe:) Muszą pysznie smakować:)
OdpowiedzUsuńŚliczne kolory, śliczne zdjęcia :)
o tak znam takie kosteczki i je uwielbiam, zawsze robię podobnie jak Ty na sposób Bliskowschodni i jeszcze nie zdarzyło się by mi ostygły, bo zjada je od razu ;)
OdpowiedzUsuńWidze tu dwie moje ulubione dynie oraz przesmaczny sposob na ich szybkie zutylizowanie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie pieczona dynie, za kazdym razem z innymi przyprawami (maz bardzo lubi z curry). Dynia to naprawde niesamowite warzywo, nieprawdaz?
Pozdrawiam Agnieszko!
Zazdroszczę tej wysokiej temperatury i takich fajnych dyni. U mnie na rynku tylko tradycyjne okrągłe dynie.
OdpowiedzUsuńO! :) Widzę i mój ulubiony sposób na podanie dyni. :) Wersje z kuminem lub curry to moje ulubione. Ale ostatnio piekłam też oprószone zmiażdżonymi ziarnami kopru włoskiego i tez smakowało super. :) Namiętnie piekę dynię do sałat i zwykle robię nieco więcej, bo nie potrafię się oprzeć, by nie podjadać jeszcze ciepłej. ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Agnieszko. :)
Ale wspaniałe - dziś będę dodawać takie kostki do sałatki, ale przypuszczam, że będą bardzo popularne "tak z blachy" też. Świetny przepis, Agnieszko, jak zwykle! Wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne.
Dorota
Uwielbiam dynię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie
Dawno tu nie wchodziłam, widzę zmiany! Jak zwykle apetycznie & estetycznie:) u mnie dziś zupa dyniowa z cynamonem, nie mogę się już doczekać obiadu, uwielbiam dynie
OdpowiedzUsuńSuper! Podobny przepis znalazłem w Jamie Magazine. Trochę inny, ale od tamtego czasu niezwykle mi się to podoba. Pyszne samodzielnie, ale też ekstra dodatek do dań głównych.
OdpowiedzUsuń