Jak to mówią - potrzeba jest matką wynalazków. I taka była geneza moich dzisiejszych mufinek. Impulsem do ich powstania były:
- nadmiar truskawek,
- walający się po lodówce, nie wiadomo w jakim celu, serek philadelphia i
- uczący się do egzaminów IGCSE Łukasz, jęczący, że zjadłby coś dobrego. I oczywiście najlepiej,
żeby to były mufinki albo sernik. :)
Zrobiłam więc dwa w jednym i muszę przyznać, że mimo iż nie są te mufinki może jakoś szczególnie urodziwe, to jednak ich smak rekompensuje ten wizualny niedostatek. Sernikowe nadzienie śmiesznie im pounosiło kapelusze i nawet gdzieniegdzie udało mu się wydostać na zewnątrz. Ale nam nawet to nie przeszkadzało. :)
- nadmiar truskawek,
- walający się po lodówce, nie wiadomo w jakim celu, serek philadelphia i
- uczący się do egzaminów IGCSE Łukasz, jęczący, że zjadłby coś dobrego. I oczywiście najlepiej,
żeby to były mufinki albo sernik. :)
Zrobiłam więc dwa w jednym i muszę przyznać, że mimo iż nie są te mufinki może jakoś szczególnie urodziwe, to jednak ich smak rekompensuje ten wizualny niedostatek. Sernikowe nadzienie śmiesznie im pounosiło kapelusze i nawet gdzieniegdzie udało mu się wydostać na zewnątrz. Ale nam nawet to nie przeszkadzało. :)
Mufinki o smaku sernika z truskawkami
6 dużych mufinek
Nadzienie:
100g kremowego serka typu philadelphia
35g cukru
80g truskawek pokrojonych w drobną kostkę
Ciasto:
230g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki soli
2 jaja
100g drobnego cukru
80g jogurtu naturalnego (ok. 1/3 szkl)
60g oleju roślinnego (ok.1/3 szkl)
1/2 łyżeczki aromatu śmietankowego
Serek ucieramy z cukrem i dodajemy drobno pokrojone w kostkę truskawki. Odstawiamy nadzienie do lodówki.
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC.
Przesiewamy do dużej miski mąkę z proszkiem, solą i sodą (ja czasem z lenistwa mieszam je tylko trzepaczką do piany, ten sposób podpatrzyłam u Marth'y Stewart).
W innej misce lekko ubijamy jajka z cukrem, dodajemy jogurt, aromat oraz olej i dobrze mieszamy aż się wszystko połączy.Wlewamy płynne składniki do suchych i szybko mieszamy drewnianą łyżką, nie za długo - tylko do połączenia składników.
Do każdej z foremek na mufinki nakładamy po połowie potrzebnej ilości ciasta, następnie wkładamy na środek nadzienie i dopełniamy na wierzchu resztą ciasta.
Pieczemy przez ok. 30 min aż mufinki się zezłocą na wierzchu.
Inne moje przepisy mufinkowe:
piękne! Muszę tylko poczekać na 'prawdziwe' truskawki :)
OdpowiedzUsuńWiesz co Aga ja na miejscu tych muffinek bym sie na Ciebie pogniewala ;) Jak to nie sa urodziwe? Przeciez wygladaja cudnie i smacznie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo :)
Zgadzam sie z Polką, te muffinki są przeurocze :)
OdpowiedzUsuńa ja zgadzam się z koleżanki co pisały wyżej ,bo one może nie są urodziwe bo są śliczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo śliczne !
Och, chciaąłbym mieć nadmiar truskawek... Agnieszko, to poezja :)
OdpowiedzUsuńTylko serduszek szukam, bo taką formę widzę, a muffiny jakby okragle?
Świetny blog - zaczytałam się i zasmakowałam ;-) Przepiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńSerdecznie Pozdrawiam,
Dorota
Jejku, są prześliczne i ten wydostający się sernik jest straszliwie apetyczny! Mniam!:)))
OdpowiedzUsuńKochana, Ty mnie ciągle kusisz swoimi wypiekami:) Są przeciekawe i fantastycznie wyglądają:) I masz super bloga!!
OdpowiedzUsuńSlicznosci :) U mnie nadmiar truskawek moze byc niestety dopiero w czerwcu, ale cierpliwie poczekam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale ja nie widzę żadnego zdjęcia :-(. Czy tylko ja tak mam?
OdpowiedzUsuńdobrze ma ten Łukasz z Tobą ;)
OdpowiedzUsuńO rany,a czemu ja nie widzę zdjęć?!Nawet te rabarbarowe zniknęły...
OdpowiedzUsuńa niektóre wystawiają języki truskawkowe
OdpowiedzUsuńAle piekne muffiny! A do serduszek swietnie pasuja urocze, slodkie, soczyste truskawki!
OdpowiedzUsuńSwietna foremka!
ja też nie widzę zdjęć
OdpowiedzUsuńMniam ale mi smaka Agnieszko narobilas :)
OdpowiedzUsuńJa pierwszy poważny egzamin mojego dziecka będę przeżywać za trzy lata (o ile nic się nie zmieni w ustawach). Ciekawa jestem jak u mnie będzie wyglądało przygotowanie do egzaminów ze strony kulinarnej :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te mufinki, a to nadzienie wypływające ze środka, to już jest szczególnie kuszące. Sposób napuszania mąki za pomocą trzepaczki na pewno wypróbuję:)
Pochwalę Ci się (chociaż to nieładnie), że upiekłam po raz drugi Twój cheesecake i wyszedł całkiem dobrze!
To kiedy trzymać kciuki za Łukasza?
Przepraszam, że dopiero dzisiaj odpowiadam na komentarze, ale walczę ciągle ze zmianą domeny, stąd te problemy z ładowaniem zdjęć. Wyjściem jest manualne przełożenie na serwer dużych zdjęć, które się nie podobają bloggerowi. Jak się domyślacie to trochę potrwa. Wrrr....
OdpowiedzUsuńGlimmer, witam serdecznie koleżankę po fachu. :) Widzę że masz bardzo interesujący blog i szerokie zainteresowania. Miło mi, że tutaj zajrzałaś. Pozdrowienia.
Zawszepolko, Tili, Margot i Majano, widzę że powstał Front Obrony Mufinek.:)
Aniu, tylko jedna była serduszkowa ta z pierwszego zdjęcia, bo się nie zmieściła w zwykłej mufinkowej foremce. ;)
Doroto(SanFran), witam Cię serdecznie tutaj u mnie i dziękuję za komplementy. mam nadzieję, że tu jeszcze będziesz czasem zaglądać.
Alinko, Ciebie również witam. Dzięki za miłe słowa i cieszę się, że te proste wypieki są trochę kuszące. :)
Beo, u nas truskawki mają bardzo długi sezon, ale niestety jest to okupione jakością. Dopiero od kwietnia właściwie nadają się do jedzenia, ale i tak im bardzo daleko do takich kaszubskich np. Ja co prawda polskich truskawek już tyle lat nie jadłam, że prawie nie pamiętam jak smakują. :(
Krystyno, Joanno i Nino, wyjaśniłam problem u samej góry tego komentarza, mam nadzieję, że jest już OK i przepraszam za zamieszanie.
Ago-aa, zawsze to mówię temu mojemu Łukaszowi, że ma za dobrze. Wiesz jednak, że takiego ględzenia rodziców nie traktuje się poważnie. ;)
Anno-apsik1, racja!! ;) W sumie to takie źle wychowane mufinki.:)
Ewo, dziękuję za miłe słowa. Foremka rzeczywiście jest sympatyczna. Świetnie się sprawdza też do deserów, galaretek (robiłam w niej już walentynkowy manjar).
Agatku, miło mi, że ten blog czasem wywołuje takie reakcje. ;)
Kasiac, tak, tak, oprawa kulinarna egzaminów jest dość istotna dla zdającego.:) U mnie w domu przynajmniej Mama mnie i siostrę w tym okresie bardzo rozpieszczała. Ze mną to już w ogóle było skaranie boskie, bo ja w kółko miałam egzaminy.:)
Ty mówisz, że to nieładnie, że się pochwalisz, że udał Ci się cheesecake - o rany, Kasiac, takie słowa to miód na moje serce.:)
Kciuki to za Łukasza można trzymać właściwie przewlekle ;). Pierwszy egzamin już się odbył 22/04 - to był ustny z francuskiego. A reszta jest porozkładana aż do końca maja. Jak skończą się te z Cambridge to zaczynają się zwykłe szkolne od połowy czerwca. Tak że nie jest lekko - ani dla egzaminowanego, ani dla trzymających kciuki. ;) Pozdrawiam Cię serdecznie.
muffinki sliczne, ta w serduszku taka jedyna, wyjatkowa, pewnie dlatego ten jezyk tam wystawia :)
OdpowiedzUsuńmam w zamrazarce truskawki i strasznie mnie kusi, zeby sprobowac tych muffinek, tylko po serek musialabym sie przejsc...
Kasiulu, tak sobie myślę, że te z wystawionymi językami powinny chyba nosić nazwę - wredne mufinki. ;)
OdpowiedzUsuńAh! jak wspaniale wygladaja te muffinki Agnieszko:) to musi byc kombinacja niesamowicie przepyszna!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze tak malo komentuje, ale mimo wszystko jestem jak najbardziej na bierzaco z kazdym Twoim przepisem i opwiescia:) ciasto rabarbarowe wyglada kuszaco:D
pozdrawiam!
Olu, ja Ci serdecznie dziękuję za wszystkie Twoje komentarze. Czytanie ich sprawia mi ogromną frajdę. Serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj:)
OdpowiedzUsuńZaglądam tu do Ciebie z wielką radościa...:)
Mufiny wypróbowane, ale... zrobiłam podwójną porcje i z nadmiaru rabarbaru, a z braku truskawek, zrobiłam je właśnie z rabarbaremi i z serkiem Turek, bo to taki podobny typ. Z radością powiem, zę wyszły PYSZNE...!!! Rabarbar jeszcze w lodówce, więc niebawem kolejna porcja:). A przepis juz wydrukowany w oczekiwaniu na truskawki.
Dziekuje pięknie:)- ewelajna.
Ewelajna, mniam, z rabarbarem muszą być równie znakomite. Świetny pomysł.Miło mi ogromnie, że wypróbowałaś ten przepis. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDzisiaj upiekłam te super muffinki. Wyszły w smaku bardzo delikatne,a serek z truskawkami jeszcze polepszył smak. Ten rodzaj babeczek nie raz będzie pojawiać się na mym stole.
OdpowiedzUsuńDorko, miło mi to słyszeć. :) Cieszę się, że Ci smakowały.
OdpowiedzUsuńTym razem były z truskawkami:)ale... z tego przepisu wyszło 12-nie 6, były ciemne(może mąka...)- nie jasne, jak Twoje i piekły sie niecałe 15 min. I tak jednak dobre:) .
OdpowiedzUsuńTeraz "wezmę na warsztat"Twój torcik urodzinowy i złożę spóźnione życzenia: przepisów cudownych, wypieków udanych i chwalonych, a do tego wszystkiego dobrych ludzi wokół:) Dziękuje za to miejsce i za inspiracje... Serdeczności ku Tobie - ewelajna
(też jestem "majowa", ale z 20.05:))
Ewelajna, widzę że polubiłaś ten przepis. :) Bardzo dziękuję za urocze życzenia. Pozwolę sobie w takim razie również Tobie złożyć trochę spóźnione urodzinowe serdeczności. :) Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńMufinki są rewelacyjne! Kiedy się piekły, ja siedziałam przed piekarnikiem prawie cały czas :) Wyglądały cudnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Iwona
Cieszę się bardzo, że smakowały Iwono i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń