
Dzisiejsze danie jest rodem z meksykańskiego miasta Puebla, leżącego w południowej części kraju, pomiędzy portem Veracruz, a stolicą kraju. Nazywane jest najbardziej europejskim miastem Meksyku, bo od podstaw było wzniesione przez hiszpańskich kolonizatorów. Mimo, że czasy jego największej świetności już minęły nadal słynie z doskonałej kuchni.
"Tinga poblana" to jedna z kulinarnych wizytówek regionu. Intensywność smaku zawdzięcza dodatkowi meksykańskiej kiełbasy chorizo i właśnie chili chipotle.
Często nakłada się ten rodzaj mięsnego sosu na tostadas w towarzystwie sałaty i plastrów awokado. My wypełniliśmy nim kukurydziane muszelki taco i posypaliśmy startym owczym serem. Równie smaczne jest jedzone jako główne danie z ryżem.
Przyznam się jeszcze do kilku oszustw popełnianych z roztargnienia, a niekiedy z konieczności. Gdy robiłam tingę po raz pierwszy, jakoś nie doczytałam się o dodatku chorizo i całkiem o nim zapomniałam. Szczerze mówiąc jeśli nie macie na obiedzie rodowitych Meksykanów, pozostali goście skłonni są raczej wybaczyć brak kiełbasy. Sama zabawnie poszarpana na kawałeczki wołowina też jest bardzo smaczna.
Z braku dostępu do świeżych tomatillos stosuję z powodzeniem przecier lub sos, których są głównym składnikiem. Ponieważ jest nieco bardziej pikantny niż świeże warzywo lepiej dodawać go w/g własnego gustu i smaku.
Jeszcze tylko jeden, ale to już ostatni trik - fenomenalnie nadaje się do tego dania ładna chuda rosołowa wołowina. Co u nas w domu bardzo dobrze się składa, bo moje dziecko może jeść rosół przez 7 dni w tygodniu i zawsze się przyda nowy pomysł na pozostające mięso.

850g-1000g wołowiny pokrojonej w duże kawałki
2 liście laurowe
2 ząbki czosnku
sól
1 łyżeczka oleju
300g świeżej meksykańskiej kiełbasy chorizo*1 cebula drobno posiekana
1 zielona papryka pokrojona w paski
1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
750g dojrzałych pomidorów obranych ze skórki i grubo posiekanych
250g tomatillos pokrojonych w cienkie plastry (lub 1/2 szkl przecieru lub sosu z nich)
1/2 łyżeczki suszonego oregano (najlepiej meksykańskiego)
1 duża gałązka świeżego majeranku (lub 1 łyżeczka suszonego)
1 duża gałązka świeżego tymianku (lub 1 łyżeczka suszonego)
1/2 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
1 papryczka chili chipotle w sosie adobo
Mięso wkładamy do dużego garnka razem z obranymi ząbkami czosnku i liśćmi laurowymi. Zalewamy zimną wodą. Doprowadzamy do wrzenia, odszumowujemy, a następnie zmniejszamy ogień tak by mięso tylko delikatnie perkotało. Gotujemy tak aż mięso będzie miękkie (trwa to ponad godzinę, w szybkowarze oczywiście krócej). 5 min przez końcem gotowania solimy. do smaku. Zostawiamy do ostygnięcia w wywarze. Zachowujemy wywar. Mięso przy pomocy widelca rozszarpujemy na strzępy. ;)
Na rozgrzanym oleju smażymy chorizo. Zdejmujemy z patelni. Na pozostałym tłuszczu szklimy cebulę i zieloną paprykę przez kilka minut. Dodajemy czosnek, czerwone i zielone pomidory oraz oregano, tymianek, majeranek i pieprz. Dusimy na małym ogniu przez 5 min, dodajemy sól do smaku i trochę sosu od chipotle.
Teraz wkładamy na patelnię z sosem mięso, mieszamy i dolewamy 2/3 -1szkl wywaru. Dusimy na małym ogniu ok. 10-15min. Pod koniec duszenia dodajemy chorizo. Na koniec wrzucamy pokrojone w paski chipotle.
* Chorizo meksykańskie różni się od tego z Półwyspu Iberyjskiego. W Meksyku to jest zwykle miękka surowa kiełbasa, mocno przyprawiona, którą najczęściej poddaje się obróbce cieplnej po zdjęciu osłonek i rozdrobnieniu widelcem. Można je próbować zastąpić jakimiś bardziej pikantnymi włoskimi surowymi kiełbasami. Ja kiedyś znalazłam w necie przeróżne przepisy na chorizo własnej produkcji. Nie jest to wcale skomplikowane. Głównie polega na wymieszaniu dobrego wieprzowego mięsa z przyprawami. Zamiast szukać osłonek do kiełbasy, mrozimy sobie ją luzem w woreczkach. ;) Dla maniaków kuchni meksykańskiej podaję przepis:
Chorizo autentico
2 kg mięsa wieprzowego (najlepiej szynki)
3 łyżki soli
1/3 szkl octu z białego wina lub jabłkowego
2 i 1/2 łyżki łagodnej papryki w proszku
1 i 1/2 łyżki ostrej papryki w proszku
4 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
1 łyżka oregano
1 łyżeczka utłuczonych w moździerzu nasion kminu rzymskiego
1 łyżka grubo mielonego czarnego pieprzu
1/3 szkl wody Przepuścić mięso przez maszynkę. Dokładnie wymieszać z pozostałymi składnikami. Przykryte mięso wstawiamy do lodówki na 12-24 godz do przegryzienia się smaków. Zużywamy potrzebną ilość chorizo. Resztę dzielimy na porcje i mrozimy.
Jakie piekne zdjecie Agusiu! Na glowe bije "oryginalne" z ksiazki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie ten przepis - tez go uzywam glownie do nadziewania tacos czy tostadas, wole to nadzienie od tradycyjnej machaca, jest pikantniejsze i bardziej zlozone w smaku :)
Nie wiem czy masz mozliwosc kupienia flank steak, jezeli tak to bardzo polecam do tej potrawy jak i do wielu innych z kuchni meksykanskiej, jest bardzo flavorful no i mieciutki jak zaden inny :)
bajaderka
Proszę mnie oświecić co to dokładnie tomatillos?
OdpowiedzUsuńAgusiu, bardzo sie ciesze, ze przydala Ci sie ta ksiazka. Mnie zawsze zachwycala, ale niestety odrzucala mnie niedostepnosc produktow uzytych w wiekszosci przepisow. Twoje cudo jak zwykle pieknie wyglada (piekne zdjecie) i pewnie rownie bosko smakuje. A ze znowu chodze glodna (dieta...brrr...) to jakos tak masochistycznie czesto zagladam na Twojego bloga i sie rozkosznie katuje:) buziaki i do zobaczenia wkrotce:) Marta
OdpowiedzUsuńBajaderko,
OdpowiedzUsuńmuszę iść do sklepu, gdzie namalowany jest na ścianie podział krowy na częsci. Wtedy się dowiem czy jest u nas flank steak. ;) Ja do tutejszego podziału nie potrafię się przyzwyczaić. Miło mi bardzo, że podobają Ci się zdjęcia.
Vill,
Pod słowem tomatillos w tekście jest link z opisem tego warzywa i zdjęciem z Wikipedii.
Marto,
skąd ja znam to masochistyczne czytanie o jedzeniu w trakcie diet ;). To chyba genetyczne... A za książkę Ci jestem naprawdę dozgonnie wdzięczna.
Znów odpada do wypróbowania :-( Nigdzie tomatillo nie znajdę do wypróbowania, a wygląda tak apetycznie.
OdpowiedzUsuńA my z tego wpisu skorzystaliśmy z przepisu na chorizo, które wykorzystamy w kilku innych potrawach. Na razie mięso się przegryza, ale nawet jeszcze surowe smakuje niezłe.
OdpowiedzUsuńCieszę się Grumko, że zaryzykowaliście. Mam nadzieję, że wędliniarska produkcja będzie uwieńczona sukcesem. :)
OdpowiedzUsuń