
Spędzam zawsze sporo czasu wyszukując w necie i w książkach kucharskich nowe ciasta do wypróbowania. Od pieczenia zaczęło się moje kuchenne hobby i ciągle chyba jest to ulubiony przeze mnie kulinarny obszar. Od jakiegoś czasu jedynie pieczywo przegoniło w ilości słodkie wypieki. O tych ostatnich jednak też nie zapominam.
Jak już wspomniałam największą chrapkę mam na nowości, testuję ciągle niewypróbowane dotąd przepisy, a powtarzam jedynie te najbardziej "topowe" ciasta, a i to na wyraźne żądanie domowników. Czasem jednak , tak jak wczoraj po poudniu, przychodzi człowiekowi chętka na jakieś banalne ciasto z jabłkami, robione już chyba setki razy, z przepisu, znanego od pokoleń. Ochota na ciasto, które siedząc sobie w piekarniku roztacza aromaty, przywołujące w zupełnie zaczarowany sposób sielskie obrazy z naszego dzieciństwa.
Jest to wypiek bardzo "maminy", więc w moich wspomnieniach mama jest na pierwszym planie. Wyjmuje to pachnące ciasto z pieca i odpędza się od naprzykrzających się małych łakomczuchów - przecież nie wolno jeść gorącego, bo rozbolą brzuchy. Potem widzę siebie z siostrą, jak szykujemy talerzyki, filiżanki i sztućce i zasiadamy do podwieczorku. Ciastu zawsze towarzyszy świeżo zaparzona dobra herbata lub dzbanek zimnego mleka.
Jak to dobrze, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Co prawda inne są już pokolenia piekących i łasuchów, ale tradycja pysznego domowego ciasta na podwieczorek wciąż trwa. A aromat jabłek i cynamonu to chyba jedne z najbardziej domowych zapachów pod słońcem (obok rzecz jasna wyjmowanego prosto z pieca gorącego bochenka chleba).
Nie byłabym jednak sobą gdybym odrobinkę tego klasycznego przepisu nie zmodyfikowała. Bardzo mnie kusiło dodanie marcepanu, bo już kiedyś zachwycałam się ciastem Ruzi z tym dodatkiem. Połączenie marcepanu, szczypty cynamonu i jabłek to jak dla mnie absolutne dzieło sztuki. Zastąpiłam również część mąki maiseną, masa jest dzięki temu delikatniejsza. Ciasto pięknie wyrasta, jest bardzo puszyste, jabłka się nie zapadają głęboko, a tylko ładnie wtapiają w ciasto. Kawałeczków marcepanu się nie wyczuwa, on nadaje ciastu jedynie bardzo pożądany delikatny migdałowy posmak. Ten wypiek ma jeszcze taką zaletę, że można przy nim zagonić do pracy resztę rodziny ( mąż obierał jabłka, Łukasz tarkował marcepan). To naprawdę cudowne ciasto na sobotni podwieczorek.
Ciasto marcepanowe z jabłkami
okrągła foremka o średnicy 27cm
100g miękkiego masła
90g drobnego cukru
1 op. cukru waniliowego
100g marcepanu, startego na grubej tarce
3 jajka
150g mąki
50g maiseny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
4 łyżki śmietany kwaśnej 15%
ok. 1kg jabłek (ok. 5 szt.), obranych, pokrojonych w ćwiartki i skropionych sokiem z cytryny
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC. Masło ubijamy z cukrem i cukrem waniliowym na puch. Dodajemy starty marcepan nadal miksując, a następnie przy ciągle włączonym mikserze dodajemy po kolei jajka.
Mąkę przesiewamy z maiseną, solą i proszkiem do pieczenia. Dodajemy ją stopniowo do masy jajeczno-maślanej na zmianę ze śmietaną miksując na niskich obrotach. Ciasto wykładamy do natłuszczonej i wysypanej bułka tartą formy. Układamy na nim lekko wciskając kawałki jabłek. Posypujemy cynamonem. Pieczemy aż wbity w środek ciasta patyczek będzie suchy, przez ok. 45min.
okrągła foremka o średnicy 27cm
100g miękkiego masła
90g drobnego cukru
1 op. cukru waniliowego
100g marcepanu, startego na grubej tarce
3 jajka
150g mąki
50g maiseny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
4 łyżki śmietany kwaśnej 15%
ok. 1kg jabłek (ok. 5 szt.), obranych, pokrojonych w ćwiartki i skropionych sokiem z cytryny
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC. Masło ubijamy z cukrem i cukrem waniliowym na puch. Dodajemy starty marcepan nadal miksując, a następnie przy ciągle włączonym mikserze dodajemy po kolei jajka.
Mąkę przesiewamy z maiseną, solą i proszkiem do pieczenia. Dodajemy ją stopniowo do masy jajeczno-maślanej na zmianę ze śmietaną miksując na niskich obrotach. Ciasto wykładamy do natłuszczonej i wysypanej bułka tartą formy. Układamy na nim lekko wciskając kawałki jabłek. Posypujemy cynamonem. Pieczemy aż wbity w środek ciasta patyczek będzie suchy, przez ok. 45min.
Genialny pomysł z tym marcepanem!!! Na pewno wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńBrzmi przepysznie, nigdy jeszcze nie uzywalam marcepanu.... koniecznie musze wyprobowac ten przepis :)
OdpowiedzUsuńPozdowienia z Londynu, Gocha
wylada i brzmi bossssssssko! robilam muffiny z marcepanem i jablkami,pychotka!!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, czy możesz zapakować jeden kawałeczek i podesłać z prędkością łącza internetowego?:))
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie brzmi i wyglada Agnieszko!
OdpowiedzUsuńMarcepan to ciekawy dodatek do takiego ciasta. Brzmi bardzo zachęcająco :-)
OdpowiedzUsuńAgusia ono wygląda ślicznie i jest przez ten marcepan pewnie bardzo wykwintne
OdpowiedzUsuńto połączenie smaków musi być pyszne, na pewno kiedyś wypróbuję, bo kocham marcepan :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Pychota! Swietny pomysl :) Bardzo wykwintne ciasto jablkowe!
OdpowiedzUsuńmam pytanie, w jakiej mniej wiecej wielkosci blaszce je pieczesz? :)
OdpowiedzUsuńUps, Dagmaro, zapomniałam wpisać: okrągła blaszka o średnicy 27cm. Już dopisuję do przepisu.
OdpowiedzUsuńzrobilam :) rzeczywiscie to takie banalne ciasto z jablkami, bardzo smaczne, marcepan czuc tak delikatnie, subtelnie, ze szklanka mleka smakuje swietnie! :)
OdpowiedzUsuńDagmaro, ale się cieszę, że je zrobiłaś i że smakowało. To jedno z moich najbardziej ulubionych ciast.
OdpowiedzUsuńzrobiłam pyszne :-) co mnie miło zaskoczyło to to ze jabłuszka mi ani o cm nie opadły :-) pzdr
OdpowiedzUsuńMihrunniso, miło mi bardzo, że wypróbowałaś ten przepis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiedawno przypadkiem odkryłam Twój blog. Na początku zachwyciły mnie zdjęcia. Potem zaintrygowała wzmianka o Portugalii, w której ja trzy lata temu poznałam mojego obecnego męża i oboje mamy ogromny sentyment do Porto i Lizbony. A wczoraj wypróbowałam ten przepis na ciasto. Wyszło dokładnie tak jak pisałaś - nieco wilgotne ale lekkie, z delikatną nutą marcepanu. Przepyszne! Zostałam wierną fanką Twoich blogowych wpisów, zdjęć i przepisów.
OdpowiedzUsuńDziękuję za takie miłe słowa o blogu. Rozumiem, że mieszkacie w PL? Jeśli w PT to zapraszam na przyszłoroczny polsko-portugalski piknik.:) Bardzo się cieszę, że ciasto tak doskonale się udało i zparaszam do mojego netowego kącika jak najczęściej.
OdpowiedzUsuńDostalam od sasiada jablka z ogrodu, ekologicznie hodowane, z robakami. Pomyslalam o wyprobowanym zeszla jesienia ciescie z marcepanem. Corka znalazla przepis w internecie i wszystkim smakowalo. W miedzyczasie zrobilam pare zdjec ostatnich roz, bo zaraz przyjda przymrozki... A gdy ciasto bylo gotowe i pomyslalam, ze wyglada pieknie, stwierdzilam, ze brakuje mi duzego, plaskiego talerza albo patery, zeby je uwiecznic! Wiec wyruszylam na poszukiwanie podobnego jablecznika u Ciebie, Agnieszko. I co sie okazalo - ze smietana i maisena, ale poza tym - jak ten, ktory upieklam. Nastepnym razem wyprobuje Twoja wersje, ale chyba najpierw zrobie kawowe migdaly, ktore ciagle czekaja na "dlugie, zimowe wieczory". Pozdrawiam i obiecuje sie jeszcze odezwac.
OdpowiedzUsuńAnka z B.
Aniu, mam nadzieję, że ciasto się uda i będzie smakowało. Daj też koniecznie znać czy migdały przypadły do gustu. Pozdrawiam ze słonecznego dziś Porto.
OdpowiedzUsuń